Mimo to na Bliskim Wschodzie nie ustaje przemoc. W mieście Tulkarem i w Strefie Gazy zginął Izraelczyk i dwóch Palestyńczyków. Wynegocjowane w niedzielę porozumienie izraelsko-palestyńskie jest pierwszą od ponad roku umową tego typu podpisaną między stronami konfliktu. Mark Sofer z izraelskiego ministerstwa spraw zagranicznych cieszy się, że udało się zrobić pierwszy krok. - Najlepiej będzie, jeśli wszystko będzie się odbywać stopniowo. Trzeba zobaczyć, jak sytuacja będzie się rozwijać, obie strony prezentują pozytywne nastawienie - mówi. Doradca przywódcy Palestyńskiej Autonomii, Jasera Arafata, Nabil Abu Rudeina podkreślił, że najważniejsze jest wypełnianie porozumienia o wycofaniu Izraelczyków z palestyńskich miast. - Trzeba sobie zdać sprawę, że bez porozumienia politycznego nie będzie żadnego porozumienia. Izrael powinien wrócić do stołu rokowań bez żadnych warunków wstępnych - przekonuje. Jednak nie wszyscy Palestyńczycy podporządkowali się porozumieniu. Organizacje terrorystyczne Hamas i Islamski Dżihad zapowiadają, że nie przerwą ataków na Izraelczyków. Również przedstawiciele osadników żydowskich na terytoriach palestyńskich ostro skrytykowali umowę. - Palestyńczycy powinni być pokonani, a wojna doprowadzona do końca - mówią osadnicy.