- Kiedy Arafat odszedł, wszystko się pogorszyło - powiedział jeden z uczestników demonstracji. Prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas złożył wieniec na grobie Arafata. W Gazie nie zaplanowano większych obchodów upamiętniających rocznicę śmierci przywódcy Palestyńczyków. Przedstawiciele Fatah twierdzą, że prosili władze Hamasu o pozwolenie na demonstracje, ale nie dostali odpowiedzi. W ubiegłym roku w Gazie obchody rocznicy śmierci Arafata zgromadziły 250 tys. jego zwolenników i zakończyły się rozruchami, w których zginęło siedem osób. Arafat wciąż jest postrzegany jako symbol palestyńskich starań o własne państwo. Wtorkowa demonstracja w Ramalli przypomniała Palestyńczykom, jak niewielki postęp poczynili od jego śmierci. Według długoletnich doradców Arafata, którzy pracują obecnie dla prezydenta Abbasa, rozłam między Zachodnim Brzegiem i Gazą byłby dla niego bardzo bolesny. Strefę Gazy kontroluje radykalny Hamas, a Zachodni Brzegu Jordanu - Fatah prezydenta Abbasa. Arafat przez kilkadziesiąt lat walczył o niepodległą Palestynę. Od 1996 r. był prezydentem Autonomii Palestyńskiej, a wcześniej przewodniczącym Organizacji Wyzwolenia Palestyny i założycielem partii Fatah (w 1958 roku). W 1994 roku wraz z izraelskimi politykami Icchakiem Rabinem i Szimonem Peresem otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla. W ostatnich latach życia był krytykowany za dyktatorski sposób rządzenia. Zmarł 11 listopada 2004 roku we francuskim szpitalu wojskowym w wieku 75 lat.