Dziś całe popołudnie ze szpitala w podparyskim Clamart napływały sprzeczne informacje na temat stanu szefa Autonomii Palestyńskiej. Na przemian jedne źródła podawały informacje o jego śmierci, a inne je dementowały. Sama tylko agencja AFP w ciągu sześciu minut najpierw nadała depeszę o śmierci Arafata, a potem o tym, że jednak żyje. Z kolei około godziny 18., powołując się na bliżej nieokreślone źródła palestyńskie, agencja Reutera poinformowała, że Arafat umarł po wylewie krwi do mózgu, lecz władze Autonomii Palestyńskiej zwlekają z ogłoszeniem śmierci swojego przywódcy. - Jego mózg, serce i płuca wciąż funkcjonują, on wciąż żyje - powiedział wieczorem szef palestyńskiego MSZ. Nabil Szaath zapewnił też, że nikt nigdy nie rozważał odłączenia Arafata od aparatury, która podtrzymuje jego życie. Szaath dodał, że życie 75-letniego szefa Autonomii "jest w ręku Boga i francuskich lekarzy". Minister poinformował też, lekarze nie postawili ciągle pełnej diagnozy przyczyn choroby Arafata, ale wykluczyli z pewnością nowotwór złośliwy i otrucie. Tymczasem - jak powiedział pragnący zachować anonimowość przedstawiciel palestyński urzędnik - zawarto już izraelsko-palestyńskie porozumienie "co do dyspozycji po śmierci Jasera Arafata". Nie są jednak znane szczegóły porozumienia, a zwłaszcza nie wiadomo, czy Izrael zaakceptował plany pochowania Arafata na terenie jego siedziby w Ramalli na Zachodnim Brzegu Jordanu. Dziś po południu w klinice w podparyskim Clamart był palestyński premier Ahmed Korei i trzej inni wysocy przedstawiciele władz palestyńskich.Otrzymali oni od lekarzy dokładne informacje o stanie chorego. Według źródła, na które powołuje się Reuters, premier Korei został wpuszczony na oddział intensywnej terapii, gdzie leży 75- letni przywódca palestyński. Towarzyszył mu jeden z ochroniarzy Arafata. Korei mógł popatrzeć na Arafata. Innych osób z kierownictwa palestyńskiego nie wpuszczono do chorego. Wczoraj rano w bezprecedensowym oświadczeniu żona Arafata Suha oskarżyła zastępców Arafata o próbę zamachu stanu. - Oni usiłują pogrzebać Abu Ammara (pseudonim wojenny Arafata - red.) żywcem - powiedziała Suha Arafat, oskarżając przedstawicieli palestyńskich władz o próbę uzurpowania sobie pozycji męża. Zdaniem wielu obserwatorów, Suha Arafat reprezentuje jakąś grupę palestyńskich polityków, którzy usiłują zdobyć władzę. A przy okazji chce też uzyskać dostęp do tajnych kont Arafata, na których może być ponad miliard dolarów. Suha walczy więc nie tyle o polityczny, co finansowy spadek po Arafacie. Żona lidera Autonomii na stałe mieszka w Paryżu; zdążyła się przyzwyczaić do wystawnego życia i wieczorowych sukni z najlepszych domów mody. Miesięcznie na codzienne wydatki Suha otrzymywała od Arafata 100 tys. dolarów, najwidoczniej nie zamierza z tych luksusów rezygnować. Więcej o kaprysach żony Arafata, posłuchaj w relacji korespondenta RMF Marka Gładysza: