Pod koniec tygodnia o sytuacji w regionie i możliwościach zakończenia przemocy Bill Clinton będzie najpierw rozmawiał z Jaserem Arafatem, a później z Ehudem Barakiem. Tymczasem nadal dochodzi do starć izraelskiej armii z palestyńskimi demonstrantami. W ciągu minionego weekendu zginęło kolejnych dwóch obywateli Autonomii - 16-letni chłopak i kobieta. Najgorzej było na Zachodnim Brzegu, niedaleko Hebronu. - Mam nadzieję, że głosy wzywające do zakończenia przemocy przeważą i głównym celem podróży do Waszyngtonu będzie przerwanie zamieszek i uspokojenie sytuacji. Wiem, że naród izraelski pragnie pokoju, ale musi to być pokój wynegocjowany w oparciu o najważniejsze interesy państwa żydowskiego. Mam nadzieję że za pokojem opowiedzą się także Palestyńczycy. Mam nadzieję, że znajdzie się tam choćby sto czy dwieście tysięcy osób, myślących w ten sposób - powiedział Barak podczas ceremonii poświęconej pamięci Icchaka Rabina, byłego premiera Izraela, zamordowanego przez zamachowca - szaleńca. To właśnie zamordowany polityk podpisał z Palestyńczykami układ pokojowy w Oslo, gwarantujący im powstanie niezależnego państwa.