Premier Izraela Ehud Barak rozmawiał wczoraj o sposobach położenia kresu fali przemocy z sekretarzem generalnym ONZ Kofi Annanem. Z kolei palestyński przywódca Jasser Arafat wezwał państwo żydowskie do wywiązania się z przyjętych zobowiązań. - Musicie powiedzieć Barakowi, by w pełni wcielił w życie to, co zostało uzgodnione a następnie podpisane podczas szczytu w Szarm El Szeik - mówił Arafat. Palestyńczycy podkreślają, że mają prawo bronić się przed izraelskimi atakami. Na ulicach palestyńskich miast wyraźnie widać, że ich mieszkańcy zdecydowani są za wszelką cenę kontynuować walkę, której celem jest niepodległe państwo palestyńskie ze stolicą we wschodniej Jerozolimie. - Tylko intifada jest środkiem do celu, do niepodległości - twierdzą zwykli ludzie oraz urzędnicy palestyńscy w Hebronie na Zachodnim Brzegu Jordanu. Po pobycie w tym mieście traci się złudzenia - pokoju nie będzie. - Chcemy pokoju i stolicy w Jerozolimie. Żydzi wycofali się z południowego Libanu, pójdą także z Hebronu i zgodzą się na naszą niezależność - twierdzi palestyński burmistrz miasta. Rządzą tu Palestyńczycy, a armia izraelska ochrania niewielką liczbę osadników żydowskich. Arabowie cały czas wspominają masakrę z 1994 roku, gdy jeden z osadników zastrzelił 29 osób modlących się w hebrońskim meczecie. - Nie możemy żyć razem z Żydami - podkreślają Arabowie z Hebronu. Posłuchaj relacji specjalnego wysłannika radia RMF do Jerozolimy i Hebronu, Roberta Kalinowskiego: