Jak pisze agencja AFP, wyspiarze obawiają się skutków społecznych, ekonomicznych i politycznych pobytu w kraju byłych więźniów z Guantanamo. Obawy dotyczą przede wszystkim możliwości spadku wpływów z turystyki, stanowiącej główne źródło dochodów Palau. Władze zapowiadają szeroką kampanię informacyjną na temat Ujgurów, zastrzegając, iż jak do tej pory nie zapadła jeszcze ostateczna decyzja w sprawie ich przyjęcia. W ubiegłym tygodniu jednak prezydent Palau - kraju liczącego 21 tysięcy mieszkańców - Johnson Toribiong zakomunikował, iż ze względów humanitarnych zgodził się na prośbę prezydenta USA Baracka Obamy w sprawie czasowego osiedlenia na wyspie grupy Ujgurów. Grupa chińskich Ujgurów została zatrzymana w 2001 roku w Afganistanie. W ubiegłym roku Pentagon formalnie ustalił, iż nie są oni "wrogimi bojownikami", jednakże nie był w stanie znaleźć kraju, który chciałby ich przyjąć. Przed Palau zgodę na osiedlenie czterech Ujgurów z Guantanamo ogłosiły Bermudy. Ujgurzy nie mogą wrócić do Chin, gdzie czekałyby ich represje.