W Islamabadzie przebywa szef amerykańskiej dyplomacji, Colin Powell. Czeka go niezmiernie trudne zadanie - przekonanie władz w Islamabadzie, że ich pomoc w walce z terroryzmem jest niezbędna. Powell chce też rozmawiać o dwóch innych drażliwych kwestiach - sformowaniu nowego rządu, który zastąpiłby reżim talibów oraz o perspektywach uregulowania pakistańsko-indyjskiego sporu o Kaszmir. Fanatycy islamscy zapowiadali, że nie dopuszczą, by Powell stanął na pakistańskiej ziemi. Na razie na ulicach Islamabadu panuje spokój. Nad bezpieczeństwem Colina Powella czuwają nie setki, ale tysiące żołnierzy. Pakistańczycy spodziewają się przede wszystkim tego, że w zamian za poparcie akcji przeciw talibom Waszyngton poprze pakistańskie roszczenia do Kaszmiru. Wczorajsza prasa pisała, że powody wizyty Colina Powella są tak naprawdę trzy: po pierwsze, właśnie Kaszmir, po drugie, próba ocieplenia stosunków pakistańsko-indyjskich, bo - jak się pisze - Ameryka nie chce, by jej sojusznicy w walce z terroryzmem - a teraz Pakistan i Indie są właśnie takimi sojusznikami - kłócili się między sobą, a po trzecie, naloty na pozycje talibów w Afganistanie. Pojawienie się właśnie tutaj problemu Kaszmiru jest zupełnie naturalne, bo jest to kolejne skupisko islamskich terrorystów. Tylko w ciągu ostatnich dwóch dni indyjskie siły bezpieczeństwa zastrzeliły tam ośmiu mudżahedinów. Z drugiej strony Pakistan ma własną koncepcję Afganistanu: nie zgadza się na dominującą pozycję Sojuszu Północnego i na powrót do tego kraju byłego króla. Dzisiaj rzecznik spraw zagranicznych Pakistanu, Mohammad Riaz Khan, stwierdził jednoznacznie, że Islamabad nie uważa Talibów za terrorystów. Jest to naturalna konsekwencja tego, że Pakistan jako jedyny kraj utrzymuje stosunki dyplomatyczne z talibami. Szczegóły wizyty Colina Powella w Pakistanie okryte są niemal zupełną tajemnicą. Nie wiadomo, gdzie i kiedy Powell spotka się z prezydentem Pervezem Musharrafem. Nie podano również do wiadomości publicznej, ile będzie trwała jego wizyta. Wiadomo na razie tylko tyle, że nad jego bezpieczeństwem czuwają tysiące żołnierzy, policjantów i agentów służb specjalnych. Wiadomo też, że ze stolicy Pakistanu Amerykanin odleci do New Delhi. W Pakistanie są specjalni wysłannicy RMF Przemysław Marzec i Jan Mikruta: