Protest dotyczy środowego ataku USA, przeprowadzonego z terytorium Afganistanu na pakistańskie pogranicze. W ostrzale rakietowym sił amerykańskich zginęło tu sześć osób, w tym ważny dowódca Al-Kaidy pochodzenia arabskiego - Abdullah Azam Al-Saudi, odpowiedzialny za rekrutowanie i szkolenie bojowników. Strona pakistańska określiła operację sił USA mianem "wielkiej prowokacji", stwierdzając iż tego rodzaju akcje stanowią naruszenie terytorialnej integralności kraju a także - negatywnie wpływają na poparcie społeczeństwa dla działań, wymierzonych przeciwko ekstremistom. Tak ostro sformułowaną notę wręczono w piątek w MSZ ambasadorowi USA w Pakistanie. Także w piątek w Islamabadzie opublikowano oświadczenie jednego z liderów bojówek talibskich - Hafiza Gula Bahadura, który ostrzegł przed krokami odwetowymi ekstremistów. "Rząd Pakistanu jest wyraźnie zaangażowany w tego rodzaju ataki, dokonywane przez amerykańskie samoloty szpiegowskie - stąd też będziemy atakować zarówno instytucje rządowe jak i cudzoziemców" - zakomunikowano w oświadczeniu Bahadura. "Mamy dość gotowych do akcji ochotników" - ostrzegli pakistańscy talibowie. Od połowy sierpnia siły amerykańskie przeprowadziły co najmniej 20 ataków rakietowych na pogranicze Pakistanu.