"The Guardian" informuje, że do aktu "bluźnierstwa" miało dojść w lipcu w konserwatywnej dzielnicy miasta Rahimjar Khan. Chłopiec jest oskarżony o oddanie moczu w bibliotece, gdzie przechowywane są święte księgi. Dziennik przekazał, że choć zna nazwiska dziecka i jego bliskich, to w celu ich ochrony nie będzie ich ujawniał. Ośmiolatek został zatrzymany i oskarżony o bluźnierstwo. Zgodnie z islamskim prawem za ten czyn grozi kara śmierci. Po tygodniu, na początku sierpnia, dziecko zostało zwolnione z aresztu po tym, jak jego rodzina wpłaciła kaucję. Aktualnie znajduje się pod nadzorem policji, w nieznanej lokalizacji.- To tylko chłopiec, który nie wie o co jest oskarżony. Nie rozumie swoich działań i nie wie dlaczego spędził tydzień w areszcie - mówi "The Guardian" krewny ośmiolatka. Musieli uciekać Decyzja o wypuszczeniu chłopca na wolność spotkała się z furią żyjących w Pendżabie muzułmanów. W środę zdewastowano hinduską świątynię w Rahimjar Khan, a mieszkający w okolicy hindusi musieli uciekać z domów. - Musieliśmy zostawić swoje sklepy i miejsca pracy. Cała społeczność się boi. Nie chcemy tam wracać, dopóki nie zostaną podjęte zdecydowane działania wobec sprawców - mówią członkowie represjonowanej grupy. Atak na świątynię potępił premier Imran Khan. Wezwał szefa lokalnej policji do wyciągnięcia konsekwencji wobec funkcjonariuszy, których brak działania doprowadził do niebezpiecznych sytuacji. Policja z Pundżabu dysponuje listą 50 nazwisk osób, które brały udział w zamieszkach, zapewnia, że sprawcy niedługo zostaną zatrzymani. "Szokujące zarzuty" Prawnicy i aktywiści w rozmowie z mediami podkreślają, że sprawa ośmiolatka jest bezprecedensowa - chłopiec stał się najmłodszym oskarżonym o bluźnierstwo w historii Pakistanu.- Atak na świątynie i zarzuty o bluźnierstwo przeciwko ośmiolatkowi są szokujące. W związku z atakiem ponad setka domów została opuszczona przez hindusów - tłumaczy Ramesh Kumar, polityk z organizacji Pakistan Hindu Council.- Zarzuty wobec chłopca powinny zostać natychmiast oddalone. Apeluję do rządu, by zapewnił ochrony wszystkim, którzy musieli uciec ze swoich domów - dodaje Kapil Dev, aktywista na rzecz praw człowieka.