Musharraf ostrzegł, że kraj może pogrążyć się w chaosie, jeśli, ulegając naciskom opozycji, ustąpi on ze stanowiska. Prezydent, opierający się naciskom Zachodu, by znieść stan wyjątkowy, dał do zrozumienia, że będzie on nadal obowiązywać podczas wyborów. Popierany przez USA generał początkowo zamierzał zrezygnować ze stanowiska szefa armii przed upływem swojej prezydenckiej kadencji. Oznajmił jednak, że zmuszony jest opóźnić przywrócenie władzy cywilnej do czasu rozstrzygnięcia przez sąd, czy jako szef wojska miał prawo ubiegać się o prezydenturę. W wywiadzie powiedział, że dokładny termin jego rezygnacji z funkcji wojskowej zależy od Sądu Najwyższego, a decyzji można spodziewać się w tym miesiącu. W październiku Musharraf zwyciężył w wyborach prezydenckich, ale Sąd Najwyższy nie orzekł jeszcze, czy miał on prawo ubiegać się o to stanowisko, stojąc jednocześnie na czele armii. Prawo w Pakistanie nie pozwala bowiem na taką sytuację. Jeszcze przed wyborami generał zobowiązał się, że jeśli ponownie zostanie prezydentem, zrezygnuje z funkcji wojskowych. Prezydent obwinia przywódczynię opozycji, byłą premier Benazir Bhutto, przybywającą w areszcie domowym, o podsycanie od powrotu do kraju politycznego zamieszania i nadużywanie swojej popularności w Pakistanie. Musharraf mówił o "ostrym braku zaufania" między nim a panią Bhutto. Generał nie sądzi, by pani Bhutto po raz trzeci została premierem, ale, gdyby tak się stało, zostawia otwarte drzwi do współpracy z nią po wyborach. "Zobaczymy, czy zostanie premierem. Ja współpracuję z każdym, współpraca z ludźmi układa mi się dobrze. To zależy od niej, czy zechce obrać kurs na konfrontację czy pojednanie" - powiedział. We wtorek pani Bhutto po raz drugi w ciągu tygodnia znalazła się w areszcie domowym, co miało uniemożliwić jej udział w marszu protestacyjnym. Waszyngton chce, by Musharraf podzielił się władzą z umiarkowanymi siłami, aby zwalczać narastający ekstremizm islamski, który według generała był głównym powodem wprowadzenia stanu wyjątkowego. Musharraf nie przejmuje się groźbą, że Pakistan zostanie wyłączony ze Wspólnoty Narodów przez Wielką Brytanię i jej byłe kolonie, o ile nie zniesie stanu wyjątkowego do 22 listopada. "To ja podejmuję decyzje w interesie Pakistanu i od nikogo nie przyjmuję ultimatum" - zastrzegł.