O rozruchach, manifestacjach z udziałem tysięcy osób, a także ofiarach w ludziach, donoszą z całego kraju. Telewizja pakistańska podała liczbę co najmniej 15 osób zabitych w zajściach po śmierci byłej premier. Najgwałtowniejsze reakcje wywołały wiadomości o śmiertelnym zamachu w jej rodzinnej prowincji Sindh na południu kraju, a zwłaszcza w stolicy tej prowincji, porcie Karaczi w delcie Indusu nad Morzem Arabskim . - Nieznani ludzie zastrzelili dziś rano w dzielnicy Lyari funkcjonariusza policji - powiedział w piątek komendant policji w Karaczi Fayyaz Khan. Przedstawiciele miejscowej służby zdrowia podali wcześniej, że od czwartkowego wieczoru do piątku rano zabitych zostało czterech mieszkańców Karaczi. W wielu miejscach doszło do starć z policją. Bezpośrednie relacje z okolic Karaczi mówią o napięciu i aktach przemocy w wielu mniejszych miejscowościach oraz o setkach wypalonych samochodów przy drodze łączącej Karaczi z rodzinnym miastem Larkana, gdzie od pokoleń mieszka rodzina Bhutto. W mieście podpalono kilka domów, splądrowano i obrabowano sklepy i banki. Prezydent Pakistanu Pervez Musharraf, wieloletni przeciwnik polityczny pani Bhutto, potępił zamach w którym zginęła i wezwał ludność do zachowania spokoju, ogłaszając zarazem trzydniową żałobę w całym kraju. Były premier Nawaz Sharif, który rywalizował z panią Bhutto o rolę przywódcy opozycji, wezwał do strajku powszechnego w piatek i ogłosił bojkot wyznaczonych na 8 stycznia wyborów parlamentarnych.