Trzech uzbrojonych mężczyzn wtargnęło do akademii położonej na południowym zachodzie kraju. Atak przeprowadzono w nocy z poniedziałku na wtorek, gdy uczniowie szkoły policyjnej udali się już na spoczynek i znajdowali się w sypialniach. W budynku mogło być nawet do 700 osób. - Widziałem trzech zakamuflowanych mężczyzn, których twarze były zakryte. W rękach mieli kałasznikowy - powiedział jeden z kadetów w rozmowie z dziennikarzami. - Zaczęli strzelać i weszli do sypialni, ale udało mi się uciec przez mur - dodał mężczyzna. Sarfaraz Bugti, minister z prowincji Beludżystan, powiedział dziennikarzom, że napastnicy zabili strażnika i byli w stanie wejść na teren akademii. Ostrzał trwał niemal trzy godziny. Według władz ten atak przeprowadzono na zlecenie mułły Dauda Mansoura, bliskiego sojusznika Hakimullaha Mehsuda i szefa pakistańskich talibów w Karaczi. Oficjalnie do tej pory nikt nie przyznał się do przeprowadzenia zamachu. Ośrodek szkoleniowy policji znalazł się teraz pod kontrolą armii.