W pierwszym ataku amerykańskich samolotów bezzałogowych zginęło co najmniej dziewięć osób. Dwie godziny później samoloty ostrzelały ludzi, którzy przyszli zabrać zwłoki ofiar poprzedniego nalotu. Agencja AP pisze, że tożsamość i narodowość zabitych mężczyzn nie jest jeszcze znana. AFP określa ich jako rebeliantów. Rakiety dosięgły ich w miejscowości Mandi Khel, 25 km od Miran Shah, głównego miasta Północnego Waziristanu. Samoloty bezzałogowe USA ostrzeliwują często terytoria plemienne północno-zachodniego Pakistanu, przy granicy z Afganistanem, przypuszczając ataki na pakistańskich talibów i ich sojuszników z Al-Kaidy. Region ten uchodzi za bastion rebeliantów, a władze USA pakistańskie nazywają terytoria plemienne "najbardziej niebezpiecznym" miejscem na świecie, gdzie Al-Kaida planuje zamachy w Europie i USA oraz szkoli zamachowców-samobójców. Rozpoczęta w 2004 roku kampania z wykorzystaniem samolotów bezzałogowych USA nasiliła się od lata 2008 roku. W ciągu ostatnich miesięcy w niektórych rejonach do ataków dochodziło nawet codziennie.