W przypadku Nawalnego, ślady zaangażowania rosyjskich służb stają się coraz wyraźniejsze - informuje "Der Spiegel". Nowiczok, którym go otruto, ma należeć do nowszych generacji tych środków. Taką informację przekazał szef niemieckiego wywiadu na tajnym spotkaniu - podaje gazeta. Sam skład toksyny jest dla niemieckich władz istotną wskazówką odnośnie ewentualnego zaangażowania Kremla i samego Władimira Putina w próbę wyeliminowania ich zajadłego krytyka. Jak stwierdza "Der Spiegel", mówi się, że im bardziej złożony, nowszy i rzadszy skład chemiczny trucizny, tym wyższe prawdopodobieństwo zaangażowania Kremla. Najnowsze generacje tych środków można zdobyć tylko za pośrednictwem rosyjskiego aparatu państwowego. Jak podkreśla Reuters, bez podawania konkretnego źródła "Der Spiegel" informuje, że w szpitalu, w którym przebywa Aleksiej Nawalny, zjawiła się delegacja Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW). Organizacja odpowiedzialna jest za wdrażanie międzynarodowych przepisów w zakresie eliminowania światowych zasobów broni chemicznej. Aleksiej Nawalny nagle upadł podczas lotu z Syberii do Moskwy pod koniec sierpnia i skarżył się na silne konwulsje - przypomina "Der Spiegel". Krytyk Putina jest teraz leczony w berlińskiej Charité. Nawalny wybudził się ze śpiączki i reaguje na mowę. Zdaniem gazety, wyliczenia sprawców otrucia były więc takie, że Nawalny powinien zginąć na pokładzie samolotu. Tylko odważna interwencja pilota, który spontanicznie wylądował awaryjnie w Omsku, a następnie leczenie Nawalnego antidotum w miejscowym szpitalu uratowałoby mu życie - pisze "Der Spiegel".