Dyrektor Fundacji Współpracy Polsko-Ukraińskiej PAUCI Jan Piekło ocenił, że obecność na pokładzie malezyjskiego samolotu obywateli wielu krajów zdecydowanie zmienia wymiar tragedii i wpłynie na rozstrzygnięcie konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. - USA i kraje unijne nie odpuszczą Rosji, nie pozwolą im na to obywatele w ich własnych krajach - podkreślił. - Gdyby w katastrofie zginęli Ukraińcy, to nie byłoby wielkiej sprawy, ani takiego hałasu. Wszystko na to wskazuje, że samolotu nie zestrzelili Ukraińcy, wyraźnie widać, że separatyści z pomocą rosyjską realizują scenariusz strzelania do samolotów ukraińskich - zaznaczył ekspert. Jak zauważył, Amerykanie szybko ustalą skąd i przez kogo została wystrzelona rakieta, ponieważ dysponują wywiadem satelitarnym. - Będzie to miało ogromne konsekwencje międzynarodowe, oczekuję teraz większej determinacji w karaniu Rosji za wspieranie i rozpalenie wojny na wschodniej Ukrainie - powiedział Piekło. Jak ocenił, prezydent Rosji Władimir Putin na tej tragedii "może tylko stracić". - Ale niestety - ponieważ jest pod ścianą - jest w stanie wykonać parę ruchów nieobliczalnych i doprowadzić do jeszcze większych nieszczęść i tragedii ludzkich na terytoriach wschodniej Ukrainy - dodał ekspert. Jak dodał, możliwe jest, że Rosja będzie chciała wprowadzić na wschód Ukrainy swoje "siły pokojowe, tzw. mirotworców". - Chodzi po prostu inwazję rosyjską, pod płaszczykiem misji pokojowej - zaznaczył. - Jeżeli zostanie jasno wykazane, że to Rosjanie stoją za zestrzeleniem samolotu, to Putinowi będzie już wszystko jedno, Zachód musi się liczyć z tym, że trzeba się przygotować na nieodpowiedzialne ruchy Moskwy w kwestii Ukrainy - przewiduje Piekło. Jego zdaniem, można spodziewać się twardszych sankcji Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej wobec Rosji, m.in. "ostrego uderzenia" w gospodarkę rosyjską. - Sankcje powinny objąć samego Putina i jego najbliższe otoczenie - podkreślił. Jak dodał, możliwa jest też ścisła współpraca armii ukraińskiej z NATO i utworzenie strefy bez lotów nad wschodnią Ukrainą - która byłaby patrolowana przez samoloty NATO. - Rosyjska propaganda osiągnęła już sufity absurdu, m.in. podawali informację, że Ukraińcy chcieli zestrzelić samolot z Putinem, sporo Rosjan w te bzdury uwierzyło, pojawiają się słowa "niech Bóg chroni Putina", ta absurdalna propaganda będzie działała w Rosji, ale już na Zachodzie nie będzie działała. To jest oszustwo na skalę niewyobrażalną, po prostu kłamstwo - powiedział Piekło. Ekspert OSW Wojciech Konończuk powiedział PAP, że katastrofa malezyjskiego samolotu może być przełomem w konflikcie rosyjsko-ukraińskim, zarówno w sensie pozytywnym, jak i negatywnym. - Więcej wskazuje na to, że będzie to niestety przełom negatywny, widzimy już naciski międzynarodowe na Ukrainę, aby wstrzymała operację antyterrorystyczną w Donbasie, a ta decyzja z pewnością nie jest w interesie Ukrainy - ocenił. Jak dodał, taka decyzja wiązałaby się z zamrożeniem konfliktu na wschodzie Ukrainy, ale na tym zyskaliby wyłącznie rosyjscy separatyści i stojąca za nimi Rosja, a nie Kijów. - Prezydent Petro Poroszenko jest w bardzo trudnej sytuacji, z jednej strony wspólnota międzynarodowa oczekuje od niego, że zawieszenie broni będzie służyło pracy na miejscu komisji, która zbada miejsce katastrofy, a z drugiej strony Poroszenko jest zainteresowany, aby w dalszym ciągu kontynuować wypieranie separatystów z Donbasu - podkreślił ekspert. Konończuk nie spodziewa się kolejnych sankcji unijnych wobec Rosji. - Unia wszystko, co była w stanie zrobić, zrobiła parę dni temu. UE odwołuje się do półśrodków i sankcji pozorowanych. Znacznie bardziej dotkliwe dla Rosji są sankcje amerykańskie, to jedyne realne sankcje - zaznaczył. Jego zdaniem obecnie można spodziewać się ostrej walki propagandowej między Rosją a Ukrainą, aby przekonać opinię międzynarodową do swoich racji i wskazać na odpowiedzialnego za zestrzelenie samolotu. - Rosjanie już teraz starają się zrzucić winę na Kijów - zauważył. Ekspert zauważył, że czwartkowe oświadczenie Białego Domu w sprawie katastrofy było umiarkowane. - Nie było tam żadnych ostrych sformułowań pod adresem separatystów czy Rosji, było wezwanie do strony ukraińskiej do wstrzymania ognia. Z punktu widzenia Kijowa było to niekorzystne - zaznaczył. Konończuk przekonywał, że Rosja w dalszym ciągu będzie chciała osiągnąć swoje cele na Ukrainie. - Uregulowanie sytuacji w Donbasie jest możliwe z punktu widzenia rosyjskiego, ale tylko na rosyjskich warunkach - to znaczy zalegalizowanie polityczne separatystów i rozpoczęcie z nimi otwartych negocjacji, czyli de facto uznanie separatystów za stronę w negocjacjach - zaznaczył. Konończuk przekonywał też, że Ukrainie grozi umocnienie niekorzystnego dla Kijowa obecnego status quo w Donbasie. Ekspert ocenił, że Poroszenko jest zakładnikiem opinii publicznej na Ukrainie, która domaga się od niego zdecydowanych działań w sprawie przywrócenia integralności terytorialnej. - Oczekiwania ukraińskie i rosyjskie w żaden sposób do siebie nie przystają, najbardziej prawdopodobnym jest kontynuowanie pata, który ma obecnie miejsce - ocenił. Malezyjski samolot, najprawdopodobniej zestrzelony, rozbił się niedaleko granicy z Rosją. Na pokładzie było 298 osób; nikt nie przeżył. W rejonie, gdzie spadł samolot, trwają walki między prorosyjskimi separatystami a ukraińskimi siłami rządowymi. Samolot leciał z Amsterdamu do Kuala Lumpur. 50 kilometrów przed wejściem w rosyjską przestrzeń powietrzną zaczął się zniżać. Uderzył w ziemię w okolicach miast Szachtarsk i Torez w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy.