Jest to pierwszy sukces bułgarskiej policji w walce z oszustwami przez telefon, które od kilku lat stały się prawdziwą plagą. Na początku oszuści proponowali nabycie towarów po wyjątkowo okazyjnej cenie. Później, wraz z narastaniem emigracji, zaczęli podawać się za znajomych osoby, która wyjechała za granicę. Twierdzili, że mają do przekazania pieniądze, ale trzeba zapłacić za taksówkę, kartę w sieci telefonii komórkowej lub pożyczyć jakąś sumę. Ofiarą procederu padają przeważnie starsi ludzie. Oszuści wyłudzają od nich pieniądze za spowodowany rzekomo przez dzieci lub wnuki wypadek. Ostatnio modne stało się leczenie na nową grypę. Właśnie na rzekomą szczepionkę dla syna przeciw świńskiej grypie kobieta ze wsi Marten wydała wszystkie zarobione przez niego za granicą pieniądze - ok. 15 tys. euro. Powiesiła się, gdy zdała sobie sprawę z własnej naiwności. Aresztowani są Romami z północnej Bułgarii, gdzie oszustwa telefoniczne są jedynym zajęciem kilku klanów romskich. Według szacunków policji dzienny zysk dobrze zorganizowanej, kilkunastoosobowej szajki oszustów wynosi 25-30 tys. lewów (12,5 - 15 tys. euro). W piątek wicepremier i minister spraw wewnętrznych Cwetan Cwetanow przyznał w parlamencie, że policja jest bezsilna w walce z oszustwami telefonicznymi. Według niego przyczyną jest fakt, że resort nie ma prawa do szybkiego dostępu do billingów prywatnych abonentów. Resort domaga się zmian w ustawodawstwie, które zniosłyby te ograniczenia.