- Wykorzystanie stalowego mostu jest ryzykowną operacją, ale oceniamy, że grunt pod powalonymi domami jest wystarczająco stabilny - stwierdził na konferencji prasowej Roy Alkvist z norweskiej policji. Wcześniej ratownicy próbowali dostać się do osuwiska, stąpając po płytach styropianowych. Z powodu możliwości wystąpienia dalszych osuwisk ziemi dotychczasowa akcja ratownicza odbywała się jednak głównie za pomocą helikopterów oraz dronów. Użyto do niej także kamer termowizyjnych oraz psów tropiących. Poszukują rodziny z 2,5-letnim dzieckiem Początkowo poszukiwano 26 osób, z czasem okazało się, że większość zaginionych odnalazła się w innych miejscach, niż w rejonie osuwiska. Jak podała norweska telewizja TV2, wśród 10 osób, z którymi wciąż nie ma kontaktu, jest mężczyzna, kobieta w ciąży oraz ich 2,5 letnia córka. - Nie tracimy nadziei, że odnajdziemy zaginionych przy życiu - podkreślił Alkvist. Bilans katastrofy to co najmniej 10 osób rannych, 31 zawalonych domów oraz dziewięć budynków. Ewakuowano ponad tysiąc osób. Gigantyczna dziura W środę nad ranem część miasteczka zapadła się pod ziemię, a niektóre domy dosłownie zawisły na krawędzi zbocza powstałego w wyniku osunięcia ziemi. Dziura ma 700 metrów długości oraz 300 szerokości. W rejonie Ask występują złoża gliny. W ostatnim czasie w tej części Norwegii miały miejsce obfite deszcze.