Rosja, która uznała niepodległość Osetii Płd. i drugiego separatystycznego regionu - Abchazji, sprzeciwiła się przedłużeniu mandatu misji obserwatorów OBWE przy granicy z Osetią, po 17 latach jej istnienia. 20 obserwatorów do 30 czerwca musi opuścić region. Z kolei w tym miesiącu Rosja zawetowała przedłużenie misji 130 obserwatorów ONZ w Abchazji, twierdząc, że zachodni tekst rezolucji potwierdził integralność terytorialną Gruzji, czego Moskwa nie może zaakceptować. Obszar do granic obu separatystycznych regionów kontrolować będzie teraz jedynie 225 nieuzbrojonych obserwatorów Unii Europejskiej. Władze obu regionów nie zezwoliły im na prowadzenie patroli w granicach tych terytoriów. W tym tygodniu Międzynarodowa Grupa Kryzysowa (ICG) z siedzibą w Brukseli ostrzegła przed ryzykiem wybuchu nowego konfliktu w związku z nieobecnością "skutecznego systemu bezpieczeństwa w samych strefach konfliktu i wokół". Szefowa misji OBWE w Gruzji Terhi Hakala powiedziała Reuterowi, że obawia się, że taki scenariusz jest możliwy. "Podzielam analizę ICG" - oświadczyła. "Sytuacja jest niestabilna. Pod względem bezpieczeństwa jest trochę lepiej, ale ostatecznie nie jest dobrze" - zaznaczyła. "Rosjanie chcieli mieć swoją niezależną misję w Osetii Południowej w związku z tym, że uznali jej niepodległość i dlatego jesteśmy w takiej sytuacji" - wyjaśniła Hakala. Wyraziła następnie nadzieję, że misja obserwacyjna UE będzie w stanie się umocnić. W sierpniu ubiegłego roku doszło do pięciodniowej wojny między Rosją a Gruzją, podczas której Rosja powstrzymała gruzińską ofensywę w zbuntowanej Osetii Południowej.