"Uważam, że działania prezydenta z ubiegłej nocy były bardzo zdecydowane i zostały podjęte z jasną świadomością tego, co należy zrobić" - powiedział Spicer dziennikarzom. "Prezydent sądzi przede wszystkim, że syryjski rząd, reżim Asada powinien jako minimum zgodzić się na przestrzeganie swych zobowiązań, że nie będzie używał broni chemicznej. Uważam, że powinien to być minimalny ogólnoświatowy standard" - dodał. Zapytany, czy piątkowa akcja przeciwko bazie lotniczej Al-Szajrat zaszkodzi współdziałaniu z Rosją w zwalczaniu Państwa Islamskiego, prezydencki rzecznik odpowiedział: "Można się wspólnie zobowiązać do pokonania Państwa Islamskiego i jednocześnie uzgodnić, że nie możesz zabijać gazem własnych ludzi". Kongres popiera decyzję Trumpa Większość amerykańskich kongresmenów uznała przeprowadzony w piątek na rozkaz Donalda Trumpa atak odwetowy na syryjską bazę lotniczą za stosowny i uzasadniony. Decyzję prezydenta poparli nawet jego przeciwnicy polityczni z Partii Demokratycznej. Uzależniają oni jednak dalsze poparcie ewentualnych poczynań prezydenta wobec Syrii od przedstawienia celów, kompleksowego planu działania i uzyskania od Kongresu autoryzacji do użycia siły militarnej. Eksperci wskazują, że na stanowisko kongresmenów duży wpływ miało oświadczenie prezydenta wydane po przeprowadzeniu odwetowego ataku. W oświadczeniu nagranym w rezydencji Trumpa na Florydzie prezydent uzasadnił atak "zagrożeniem jakie stanowi broń chemiczna dla żywotnych interesów bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych". Krytykująca często prezydenta przywódczyni demokratycznej mniejszości w Izbie Reprezentantów Nancy Pelosi zdeklarowała, że amerykański atak był "stosowną odpowiedzią na użycie przez reżym (Asada) broni chemicznej". Również przywódca mniejszości demokratycznej w Senacie Charles Schumer uznał w wydanym w piątek oświadczeniu, że "uświadomienie Asadowi, iż zapłaci cenę za popełnienie takich niewyobrażalnych aktów okrucieństwa było właściwą rzeczą do zrobienia". Pelosi wezwała jednocześnie republikańskiego przewodniczącego Izby Reprezentantów Paula Ryana, by przerwał rozpoczęte w czwartek wiosenne wakacje Kongresu w celu przeprowadzenia debaty nad upoważnieniem prezydenta do użycia siły. Ryan oświadczył jednak za pośrednictwem swej rzeczniczki, że nie zamierza zwoływać takiej debaty. Podobne stanowisko zajął przywódca większości republikańskiej w Senacie Mitch McConnell. "Wydaje mi się, że prezydent Trump miał uzasadnione podstawy aby wydać taki rozkaz" - powiedział zapytany, czy prezydent mógł rozkazać zaatakowanie syryjskiej bazy bez upoważnienia Kongresu. Zapytany przez dziennikarzy, czy zamierza przedłużyć sesję Senatu aby przeprowadzić dyskusję nad upoważnieniem prezydenta do użycia siły, McConnell odpowiedział "nie". Tylko nieliczni Demokraci i jeszcze mniej Republikanów uważają, że rozkaz Trumpa o zaatakowaniu syryjskiej bazy był nielegalny ponieważ został wydany bez upoważnienia Kongresu. "Prawne uzasadnienie tego ataku było prawie żadne" - powiedział w rozmowie z dziennikarzami demokratyczny senator ze stanu Connecticut Richard Blumenthal. Wskazał, że w ostatnim czasie polityka administracji USA wobec Syrii była "niekonsekwentna" czego przykładem może być wypowiedź rzecznika Białego Domu, który zaledwie kilka dni temu stwierdził, że "Asad prawdopodobnie pozostanie u władzy".