"Czas na kwestionowanie wyników minął. Nadszedł czas na formalne liczenie głosów Kolegium Elektorów, tak jak zapisane jest to w prawie i w konstytucji" - napisało 10 byłych szefów Pentagonu, w tym dwóch byłych podwładnych Donalda Trumpa, Mark Esper i James Mattis, w apelu opublikowanym w niedzielę czasu miejscowego na łamach dziennika "Washington Post". Ostrzegli też prezydenta przed angażowaniem wojska w wyborczy spór. "Wysiłki, by angażować siły zbrojne USA w rozwiązywanie sporów wyborczych, zaprowadziłoby nas na niebezpieczne, bezprawne i niekonstytucyjne terytorium. Cywilni i wojskowi urzędnicy, którzy rozkazaliby lub dokonywali takich działań, ponosiliby odpowiedzialność i groziłyby im potencjalne sankcje prawa karnego za poważne konsekwencje ich czynów dla naszej republiki" - czytamy w tekście. O możliwości wprowadzenia stanu wojennego i odwrócenia wyników wyborów publicznie mówił ułaskawiony przez Trumpa były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego gen. Mike Flynn, który według mediów miał dyskutować na ten temat z prezydentem podczas spotkania w Białym Domu dwa tygodnie temu. Byli szefowie Pentagonu podkreślili też wagę płynnego przekazania władzy, zwłaszcza w obszarze bezpieczeństwa narodowego, zaznaczając, że jest to czas zwiększonej podatności USA na "działania przeciwników chcących wykorzystać tę sytuację". Na obstrukcję ze strony Pentagonu w tym zakresie narzekał prezydent elekt Joe Biden. Osobne oświadczenie w sprawie wysiłków prezydenta na rzecz podważenia wyniku wyborów wydało w niedzielę 10 senatorów z obu partii, a także inni politycy Partii Republikańskiej. W tym gronie są senatorowie Mitt Romney, Lisa Murkowski i Susan Collins, republikański gubernator stanu Maryland Larry Hogan, deputowana Izby Reprezentantów i córka byłego wiceprezydenta Liz Cheney, a także były spiker Izby Reprezentantów Paul Ryan. Senatorowie uznali, że dalsze próby odwrócenia wyników wyborów są "sprzeczne z jasno wyrażoną wolą Amerykanów i służą tylko podważeniu wiary Amerykanów". Jednocześnie około jednej czwartej republikanów w obu izbach zapowiedziało, że formalnie zakwestionuje głosy elektorów ze względu na doniesienia o fałszerstwach wyborczych, konsekwentnie odrzucanych przez kolejne sądy, w tym Sąd Najwyższy. Kongres ma formalnie zatwierdzić wynik głosowania w środę 6 stycznia. "Plan członków Kongresu, by odrzucić zatwierdzenie wyborów prezydenckich, to kpina z naszego systemu i z tego, kim jesteśmy jako Amerykanie" - oświadczył gubernator Hogan. Apel polityków zbiegł się w czasie z opublikowanymi przez "Washington Post" i "Atlanta Journal-Constitution" nagraniami z rozmowy Trumpa z sekretarzem stanu Georgii Bradem Raffenspergerem, podczas której urzędujący prezydent naciskał, by Raffensberger "znalazł" mu głosy potrzebne do odwrócenia wyniku wyborów, i groził "konsekwencjami", jeśli tak się nie stanie.