Nowe palestyńskie warunki stawiane Izraelowi to m.in. uznanie jako granic przyszłego państwa palestyńskiego granic z 1967 roku i zwolnienie nowej grupy więźniów (1200 osób).Lista nowych, w sumie ośmiu palestyńskich warunków została przekazana mediom przez biuro prezydenta Autonomii Palestyńskiej Mahmuda Abbasa w Ramallah w czwartek po południu. Izraelska minister sprawiedliwości Cipi Liwni poinformowała w czwartek Palestyńczyków, że Izrael odwołuje obiecane uwolnienie czwartej grupy 26 palestyńskich więźniów (ze 104, którzy mieli odzyskać wolność w czasie obecnej rundy rozmów pokojowych) do czasu, aż strona palestyńska wycofa swój podpisany przez prezydenta Abbasa wniosek w sprawie jej przystąpienia poprzez ONZ do 15 traktatów i porozumień międzynarodowych. Wniosek wpłynął do ONZ w środę, mimo iż Palestyńczycy zobowiązali się początkowo do wstrzymania się z nim aż do zakończenia rozmów. Co po 29 kwietnia? Już w ubiegłym tygodniu Izrael ostrzegał, że nie uwolni kolejnej grupy więźniów palestyńskich, jeśli Palestyńczycy nie wyrażą zgody na kontynuowanie rozmów pokojowych po pierwotnie wyznaczonym terminie ich zakończenia - 29 kwietnia. Cipi Liwni powiedziała agencji AP, że Palestyńczycy, wysuwając ten wniosek, naruszyli warunki uwolnienia więźniów. Strona izraelska zakomunikowała tę decyzję palestyńskiemu negocjatorowi Saebowi Erekatowi na nadzwyczajnym spotkaniu obu delegacji w Jerozolimie w nocy z środy na czwartek, które miało być w założeniu próbą przełamania impasu w rokowaniach. Doszło do niego z inicjatywy amerykańskiego mediatora Martina Indyka, który próbował ratować rokowania pokojowe rozpoczęte w lipcu ub. roku. Jednak spotkanie upłynęło na wysuwaniu przez obie strony wzajemnych zarzutów i oskarżeń. "Krytyczny moment" Szef dyplomacji amerykańskiej John Kerry, patronujący od lipca ub. roku wysiłkom zmierzającym do osiągniecia porozumienia izraelsko-palestyńskiego, komentując w czwartek sytuację podczas wizyty w Algierii powiedział, że izraelsko-palestyński proces pokojowy znalazł się w "krytycznym momencie" . - Możesz starać się ułatwiać sprawy, możesz popychać je do przodu, ale to strony same muszą dochodzić do zasadniczych decyzji i porozumień, podejmować ważne decyzje (...) To przywódcy mają kierować sprawami i powinni być zdolni do dostrzeżenia właściwego momentu - oświadczył. Kerry posłużył się starym przysłowiem mówiącym o tym, że można doprowadzić konia do wodopoju, ale nie można go zmusić do picia. - Teraz nadszedł czas, liderzy powinni o tym wiedzieć - dodał amerykański sekretarz stanu. Kerry jest głównym mediatorem w toczących się od lipca negocjacjach palestyńsko-izraelskich. Dyplomacja amerykańska zakładała, że porozumienie ramowe w sprawie wzajemnego uznania państw żydowskiego i palestyńskiego, kwestii bezpieczeństwa, wymiany terytoriów i ziem, przebiegu granic, sprawy palestyńskich przesiedleńców oraz statusu Jerozolimy, której wschodnią część Palestyńczycy uważają za swą stolicę, uda się osiągnąć w kwietniu tego roku.