"Są pewne cele, które niekonieczne z punktu widzenia naszego interesu - i ekologicznego, i interesu gospodarczego - byłyby dla nas najważniejsze, tylko niekoniecznie na tym zyskujemy. Ale to jest pewna solidarność europejska. Bez nas, bez Finlandii, bez Szwecji, kraje bałtyckie nie mogłyby się zsynchronizować z Unią Europejską, więc pewne takie działania też musimy podejmować" - tak minister energii Krzysztof Tchórzewski tłumaczył powody decyzji o budowie nowego bloku węglowego w Ostrołęce. Wypowiedź ta - wygłoszona na szczycie klimatycznym w Katowicach COP24 - choć okraszona zapewnieniem, że "jest w Polsce bardzo duża determinacja walki o czystość klimatu", spotkała się z ostrą krytyką ze strony organizacji ekologicznych, m.in. Koalicji "Stop Ostrołęka C". "Według naszej wiedzy dokument twierdzący, że Ostrołęka C jest konieczna dla synchronizacji z krajami bałtyckimi, po prostu nie istnieje. Gdy zawiodły inne argumenty minister Tchórzewski sięga po nowe, irracjonalne uzasadnienie jej budowy. Twierdzenie, że tego wymaga solidarność europejska, a jednocześnie brak jakiejkolwiek solidarności w działaniach na rzecz ochrony klimatu poprzez odchodzenie od węgla, to przejaw wyjątkowej hipokryzji" - skomentowała Diana Maciąga, koordynatorka ds. klimatu ze Stowarzyszenia Pracownia na rzecz Wszystkich Istot. 6 mln ton CO2 rocznie Według wyliczeń ekologów przytaczanych przez PAP, Ostrołęka C może emitować do 2063 r. 6 mln ton CO2 rocznie i może przynieść co najmniej 2,34 mld zł straty. Zaskoczenia wypowiedzią ministra Tchórzewskiego nie krył także Paweł Szypulski z Greenpeace Polska. "Z wypowiedzi Krzysztofa Tchórzewskiego wynika, że jest w pełni świadomy tego co od dawna mówią organizacje ekologiczne - budowa elektrowni w Ostrołęce jest działaniem szkodliwym dla ludzi i klimatu, nie ma też sensu z perspektywy ekonomicznej. W tej sytuacji pozostaje zapytać jaka może być przyczyna, dla której minister Tchórzewski tak obstaje przy kontynuowaniu tego projektu? Jedynej odpowiedzi zdaje się dostarczać to, że Ostrołęka znajduje się w jego okręgu wyborczym" - komentuje.Jak zaznacza, z opublikowanego na początku października raportu Międzyrządowego Zespołu ds Zmian Klimatu wynika, jasno, że aby zatrzymać katastrofę klimatyczną na świecie nie może powstać już żadna nowa elektrownia węglowa, a kraje rozwinięte takie jak Polska powinny odejść od węgla do 2030 roku. "Zaledwie tydzień po premierze raportu Krzysztof Tchórzewski symbolicznie wbił łopatę pod budowę elektrowni w Ostrołęce" - podkreśla Szypulski. W połowie października rozpoczęły się pierwsze prace budowlane przy realizacji Elektrowni Ostrołęka C o mocy 1 tys. megawatów. Nowy blok ma zacząć działać w 2023 r. Według zapowiedzi resortu energii, Ostrołęka C będzie ostatnią inwestycją opartą o moce węglowe. Wspólna inwestycja Grup Energa i Enea realizowana jest na podstawie umowy inwestycyjnej przez spółkę celową Elektrownia Ostrołęka. Wartość oferty konsorcjum, które ma wybudować nowy blok, to 5,049 mld zł netto, czyli 6,023 mld zł brutto. Na bakier z czystym powietrzem Krytycznym okiem na działania ministerstwa energii związane z polityką węglową spogląda także Andrzej Guła, działacz na rzecz walki ze smogiem z "Polskiego Alarmu Smogowego". Guła przypomina, że mimo deklaracji wcześniejszych działań zakaz sprzedaży odpadów kopalnianych i najgorszych miałów węglowych nastąpi dopiero w czerwcu 2020 roku (wtedy tym zakresie wejdzie w życie podpisane przez ministra rozporządzenie dotyczące norm jakości węgla). - Nawet po wejściu zmian w życie do gospodarstw domowych zostanie dopuszczony węgiel o marnych parametrach, np. zdecydowanie zbyt wysokiej zawartości siarki - uważa działacz. Guła zarzuca też ME, że nie określono parametrów węgla, którym można palić w promowanych kotłach 5 klasy. - Taki kocioł, żeby spełniać normy emisyjne, potrzebuje węgla dobrej jakości, a takiego w Polsce po prostu brakuje. Ministerstwo to wiedziało i - nawet wbrew prośbom producentów - nie określiło odpowiednich parametrów węgla do tych kotłów. To kuriozum - mówi Guła. Polscy przywódcy nie chcą żegnać się z węglem Jeszcze przed trwającym szczytem klimatycznym ONZ w Katowicach minister Tchórzewski stwierdził, że nie wyobraża sobie, by w 2050 r. w Polsce nie było już działających elektrowni węglowych. Wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski dodał, że prawdopodobnie w przyszłym roku zapadnie decyzja o budowie nowej kopalni węgla kamiennego, ale żadnych szczegółów nie chciał zdradzić.Także prezydent Andrzej Duda podkreślał wczoraj na barbórkowym spotkaniu, że "Polska gospodarka nadal będzie opierała się na węglu". "Dopóki ja pełnię w Polsce urząd prezydenta, nie pozwolę, by ktokolwiek zamordował polskie górnictwo" - oświadczył prezydent Duda. Justyna Kaczmarczyk