Donald Tusk powiedział w wywiadzie udzielonym sześciu gazetom m. in. opiniotwórczej niemieckiej "Süddeutsche Zeitung", że przywódcy państw unijnych powinni zmienić podejście do kryzysu uchodźczego. "Niektórzy mówią, że fala migrantów jest zbyt duża, by ją zatrzymać. Ale ona jest zbyt duża, żeby jej nie zatrzymać", powiedział Tusk, co odczytano nie tylko w Niemczech jako nawiązanie do wypowiedzi kanclerz Angeli Merkel i krytykę niemieckiej polityki wobec uchodźców. Przewodniczący RE oczekuje od wszystkich państw UE respektowania traktatów i regulacji m.in. przestrzegania reguł dublińskich. Wypowiedział się też przeciwko przymusowi politycznemu ws. obowiązkowego podziału uchodźców z Turcji. Wskazał również na konieczność dłuższego przetrzymywania uchodźców, do przepisowych 18 miesięcy, w celu rzetelnego rejestrowania i sprawdzenia ich. Tusk uważa ponadto, że lepsza ochrona granic pozwoli ograniczyć falę uchodźców. Wypowiedzi przewodniczącego Rady Europejskiej wywołały oburzenie polityków niemieckich. "Przewodniczący RE nie powinien polaryzować" Przewodnicząca frakcji Zielonych w Parlamencie Europejskim Rebecca Harms ostro skrytykowała wypowiedzi Donalda Tuska i zażądała natychmiastowych wyjaśnień. Niemiecka polityk zarzuciła przewodniczącemu RE, że w kwestiach polityki wobec uchodźców poróżnia państwa członkowskie UE. Harms zasugerowała, że Tusk wydaje się zbyt mocno kierować interesami wewnątrzpolitycznymi Polski. A "przewodniczący Rady Europejskiej ma wszystkich jednoczyć, a nie polaryzować" - podkreśliła Harms. Także niemiecki chadek z frakcji Europejskich Partii Obywatelskich, Markus Weber, zarzucił polskiemu politykowi, że próbuje doprowadzić do "rozłamu wśród państw członkowskich UE. W opinii Ferbera, Tusk "stawia się po stronie kilku państw" w tym Polski. Tę opinię wyraził w programie informacyjnym rozgłośni MDR. Taki sam zarzut postawił przewodniczącemu Rady Europejskiej burmistrz miasta Bremy Carsten Sieling. "Tusk mianuje się rzecznikiem państw UE, które od tygodni i miesięcy wzbraniają się przed przyjąciem odpowiedzialności", powiedział niemiecki socjaldemokrata w radiu Deutschlandfunk. "To, że Tusk zajmuje teraz takie stanowisko jest niesłychane w obliczu roli, jaka mu przypadła" - podkreślił. "Absolutne niedorzeczności" Partia "Lewica" nie szczędziła ostrych słów pod adresem Donalda Tuska. Jego wypowiedzi o kryzysie azylowym nazwała "absolutnymi niedorzecznościami" i "ogłoszeniem bankructwa europejskiej polityki wobec uchodźców". Wobec śmierci ponad 3500 uchodźców przy próbach przedostania się przez Morze Śródziemne do Europy, uwaga przewodniczącego RE, że zbyt można łatwo się dostać do UE, jest w opinii rzeczniczki partii "Lewica" ds. wewnętrznych "absurdalna i pogardliwa". "Tuskowi brakuje w sprawie uchodźców zarówno fachowej wiedzy jak i empatii" -krytykowała Ulla Jelpke. Rzecznik klubu parlamentarnego socjaldemokratów (SPD) w Bundestagu Aydan Özoguz nawiązując do wypowiedzi Donalda Tuska zauważyła, że liczba uchodźców nie byłaby taka duża, gdyby więcej państw UE poczuwałoby się do odpowiedzialności. W wielu krajach UE, powiedziała socjaldemokratka, trzeba przekonywać do tego ich przywódców i mieszkańców. W opinii Aydan Özoguz, "nie może być Europy, która nie udziela schronienia uchodźcom. W każdym razie nie będzie to Europa, o którą my i nasi rodzice od dziesięcioleci walczymy i chwalimy na całym świecie". Grupa Wyszehradzka za lepszą ochroną granic UE Lepszej ochrony granic UE chcą też kraje tzw. Grupy Wyszehrackiej. W opublikowanym w ub. czwartek (3.12.2015) komunikacie Czechy, Węgry, Polska i Słowacja spodziewają się po szczycie UE, który ma się odbyć za dwa tygodnie, podjęcia działań mających na celu lepszą ochronę unijnych granic zewnętrznych, dokładnie tego, na co wskazał w opublikowaniu tego samego dnia wywiadzie prasowym przewodniczący Rady Europejskiej. Również w ub. czwartek Słowacja zaskarżyła unijne kwoty uchodźców. W Europejskim Trybunale Sprawiedliwości złożyła pozew o unieważnienie decyzji UE ws. kwot imigrantów. DPA, AFPD /Barbara Cöllen/Redakcja Polska Deutsche Welle