Ostrzegł też Iran, że Ameryka "będzie bronić swych żywotnych interesów w rejonie Zatoki Perskiej" i wezwał go do "ponownego przyłączenia się do wspólnoty narodów". Jak wielokrotnie poprzednio, wyraził też poparcie dla ruchów demokratycznych na świecie i potępienie dyktatur, wymieniając tu Kubę, Białoruś i Birmę. przypomniał o poprawie stanu bezpieczeństwa w Iraku, co- jego zdaniem - można zawdzięczać zwiększeniu liczby wojsk amerykańskich w tym kraju. Zapowiedział wycofanie w najbliższych miesiącach około 20 tysięcy żołnierzy, ale podkreślił, że "wszelkie dalsze wycofanie będzie zależeć od sytuacji na froncie i zaleceń dowódców". Demokratyczni kandydaci na prezydenta: Hillary Clinton i Barack Obama - którzy, według sondaży, mają wielkie szanse na objęcie w przyszłym roku władzy w Białym Domu - przyrzekają stopniowe wycofanie wszystkich wojsk i zakończenie wojny. Bush przekonywał, że w Iraku postępuje także proces stabilizacji politycznej w wyniku coraz lepszej współpracy zwaśnionych grup religijnych. Głównie mówił jednak o sukcesach w walce z działającą tam Al-Kaidą. - Al-Kaida jest w odwrocie, zabiliśmy setki ich agentów. Wróg będzie pokonany --powiedział. W optymistycznym świetle przedstawiał też wojnę w Afganistanie. Podkreślił, że trzeba tam kontynuować walkę mimo trudności, gdyż "pokonanie talibów jest żywotną sprawa dla naszego bezpieczeństwa". Nie wspomniał przy tym w ogóle o udziale wojsk innych państw (poza USA) walczących w ramach operacji NATO, w której uczestniczą m.in. wojska polskie. Wojnę z terroryzmem Bush opisywał, jak zwykle, jako "walkę stulecia" i "konfrontację sił wolności z siłami ekstremizmu". - Będziemy kontynuować ofensywę, wywierać stałą presję i wymierzymy sprawiedliwość nieprzyjacielowi -- powiedział. Mówiąc o Iranie, podkreślił, że USA nie są w konflikcie z narodem tego kraju, tylko jego islamskim reżimem, który - jak zaznaczył - buduje rakiety balistyczne i kontynuuje prace nad wzbogacaniem uranu, paliwa do broni nuklearnej. Wezwał go do "ponownego przyłączenia się do wspólnoty narodów i pełnego wyjaśnienia swoich zamiarów odnośnie programu nuklearnego oraz zaprzestania wsparcia dla terroryzmu za granicą". - Przede wszystkim, bądźcie świadomi - zwrócił się do przywódców Iranu - że Ameryka przeciwstawi się tym, którzy zagrażają jej wojskom, będzie wspierała swych sojuszników i broniła swoich żywotnych interesów w Zatoce Perskiej". Znaczną część trwającego około 50 minut przemówienia Bush poświęcił problemom gospodarki USA, której grozi recesja. - Na dłuższą metę, Amerykanie mogą mieć zaufanie do rozwoju naszej gospodarki, ale w krótszej perspektywie, nasz wzrost ekonomiczny się spowolnił - przyznał.