Początkowo test był zaplanowany na sobotę, ale przełożono go o jeden dzień z powodu niesprzyjających warunków pogodowych, m.in. silnego wiatru. Jedyny obecnie na wyposażeniu firmy <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-elon-musk,gsbi,1288" title="Elona Muska" target="_blank">Elona Muska</a> egzemplarz rakiety Falcon 9 ze statkiem kosmicznym Dragon wystartował z Przylądka Canaveral na Florydzie. Po niecałych dwóch minutach lotu, na wysokości 19 km, od Dragona oddzieliła się kapsuła pasażerska z dwoma manekinami w środku i uruchomiła własne silniki. W kolejnym etapie testu Falcon 9 wyłączył swoje silniki, po czym zgodnie z planem został zniszczony i w kawałkach spadł do Atlantyku. Kapsuła natomiast wzniosła się na wysokość 44 km, po czym zaczęła kierować się w stronę Ziemi i na spadochronach opadła także do oceanu, ok. 32 km od wybrzeży Florydy. Cały test trwał 9 minut. Testy firmy SpaceX miały na celu otrzymanie certyfikacji <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-nasa,gsbi,1472" title="NASA" target="_blank">NASA</a> na regularne transportowanie ludzi na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS). Pierwszymi astronautami, którzy zasiądą w statku kosmicznym Elona Muska, mają być Bob Behnken i Doug Hurley. Ich lot powinien odbyć się jeszcze w tym roku. Po wycofaniu z użytkowania amerykańskich wahadłowców w 2011 roku obecnie transport na ISS zapewniają jedynie Rosjanie przy pomocy rakiet Sojuz.