Miao uniknął losu setek, czy też tysięcy według niektórych źródeł, śmiertelnych ofiar ataku czołgów na protestujących studentów i robotników, którzy domagali się demokratycznych reform i położenia kresu szalejącej korupcji. Próbował walczyć wraz z innymi przeciwko atakującemu wojsku i został aresztowany, a następnie skazany na śmierć za rzekome podpalenie czołgu. Uniknął jednak wykonania wyroku. Egzekucję wielokrotnie odkładano. W końcu najwyższy wymiar kary zamieniono na wieloletni pobyt za kratami. Miao ma wyjść z więzienia w 2018 roku. Według organizacji obrony praw człowieka China Human Rights Defenders (CHRD) jest ostatnim skazanym po Tiananmen wciąż pozbawionym wolności. Jeszcze w 2009 roku było ich ośmiu. - Wysoki, szczupły, jest człowiekiem powściągliwym i zrównoważonym. Bardzo sceptycznym - wspomina współwięźnia artysta Wu Wenijan, który dzielił celę z Miao Deshunem i odsiedział sześcioletni wyrok za udział w protestach. - Byliśmy maltretowani bardziej niż przestępcy kryminalni i zmuszani do pracy od świtu do godziny dziesiątej wieczorem. Miao zapadł na marskość wątroby - mówi jego towarzysz. 25. rocznica masakry na Tiananmen zastała Miao Deshuna w więziennym szpitalu psychiatrycznym, gdzie odbywa ostatnie lata kary pozbawienia wolności, ponieważ władze uznały, że jest "niespełna rozumu".