Naciski krajów Europy Północnej na rzecz zmniejszenia ogólnej wysokości wspólnego budżetu tłumaczy Stratfor niezadowoleniem wyborców w krajach płatnikach netto z perspektywy zwiększenia wpłat do budżetu UE w czasie, gdy sami odczuwają skutki polityki zaciskania pasa, realizowanej przez ich rządy. Drugim powodem jest dążenie rządów państw płatników netto do powstrzymania fali eurosceptycyzmu poprzez wskazanie swym wyborcom, że wydatki UE mają swoje granice i nie mogą rosnąć na szczeblu europejskim, gdy są obcinane na szczeblu krajowym. Zdaniem analityków Stratforu, ograniczenie wydatków może mieć negatywne skutki zarówno dla płatników netto, jak i dla beneficjentów netto. - W pierwszym przypadku ośmieli eurosceptyków. Dojdą do wniosku, że jeśli będą naciskać wystarczająco mocno, to odbiorą Brukseli niektóre prerogatywy. W drugim przypadku mniejsza pula pieniędzy, w tym finansujących rozwój infrastruktury może zaszkodzić perspektywie integracji państw położonych na obrzeżach UE i osłabić spójność całego bloku - napisano w komentarzu. - Gospodarczy kryzys i spodziewane przyjęcie Chorwacji spowoduje, że więcej państw będzie się w najbliższych latach ubiegało się o mniejszą ilość unijnych pieniędzy - obawia się Stratfor. Zaostrzyć się także może spór o priorytety wydatków. Według analityków budżet unaocznił rozbieżne narodowe interesy członków UE i odmienne "ideologiczne podejście". Z jednej strony kraje północnoeuropejskie - Wielka Brytania, Niemcy, Holandia, Dania i Szwecja - forsują politykę oszczędnościową, a z drugiej kraje śródziemnomorskie, wspierane przez Francję, stoją na stanowisku, że cięcia pogłębiają kryzys i że zamiast oszczędności potrzebne są działania pobudzające wzrost. Ta druga grupa sądzi, że wyższe wydatki rządowe powinny zrekompensować słabość krajowego sektora prywatnego. Na szczeblu unijnym ten sam argument używany jest dla przeciwstawienia się cięciom w budżecie. O stanowisku Francji podczas rozmów budżetowych, analitycy napisali, że prezydent Francois Hollande przedłożył stosunki z Niemcami nad obronę interesów krajów śródziemnomorskich: Włoch, Hiszpanii i Portugalii. Jeśli jednak kondycja francuskiej gospodarki będzie się pogarszać, to może mu być coraz trudniej zgodzić się z kanclerz Angelą Merkel co do kierunku, w którym UE powinna zmierzać. Zgodnie z piątkowymi ustaleniami z Brukseli siedmioletni budżet UE zakłada 960 mld euro w tzw. zobowiązaniach, a w płatnościach ok. 908,4 mld euro. Po raz pierwszy w historii będzie on mniejszy od poprzedniego. Teraz budżetem na lata 2014-2020 ma się zająć Parlament Europejski.