"Jestem w Libanie i nie będę dłużej przetrzymywany jako zakładnik przez oszukańczy japoński system wymiaru sprawiedliwości, w którym domniemana jest wina, szerzy się dyskryminacja i w którym odmawia się podstawowych praw człowieka" - oświadczył Ghosn. "Nie uciekłem przed sprawiedliwością, uciekłem przed niesprawiedliwością i prześladowaniami politycznymi. Teraz mogę w końcu swobodnie komunikować się z mediami" - dodał były szef Nissana. Wcześniej o przybyciu Ghosna do Libanu informowały miejscowe media. Agencje podkreślają, że nie wiadomo, w jaki sposób Ghosn mógł opuścić Japonię, gdzie oczekiwał na proces. 65-letni Ghosn, który posiada zarówno obywatelstwo francuskie, jak i libańskie, w Japonii podlegał surowym ograniczeniom w zakresie przemieszczania się, nałożonym na niego przez sąd. Miał też zakaz kontaktowania się z rodziną. "Financial Times" podejrzewa, że Ghosn zawarł w Japonii ugodę, dzięki której mógł opuścić ten kraj. Po raz pierwszy Ghosn został aresztowany w Tokio w listopadzie ubiegłego roku w związku z podejrzeniami o nadużycia finansowe. Po wpłaceniu kaucji w wysokości 1 mld jenów (prawie 9 mln dolarów) w marcu tego roku opuścił areszt w Tokio. Po raz drugi został aresztowany w kwietniu pod zarzutem poważnego naruszenia zaufania. Tym razem japońska prokuratura oskarżyła Ghosna o to, że zmusił filię Nissana w Zjednoczonych Emiratach Arabskich do przelania 10 mln dolarów na konta Suhail Bahwan Automobiles - firmy będącej dystrybutorem marki na terytorium Omanu - w okresie od lipca 2017 do sierpnia 2018 roku. Pięć mln z tej sumy miało potem trafić na rachunki oszczędnościowe libańskiej spółki inwestycyjnej Good Faith Investments, która de facto należy do Ghosna. Jeszcze w tym samym miesiącu, po wpłaceniu kaucji w wysokości 500 mln jenów (4,5 mln USD), wyszedł z aresztu. Według obrońców Ghosna jego ostatnie aresztowanie było nielegalne i miało na celu przerwanie przygotowań do pierwszej rozprawy oraz wymuszenie na ich kliencie przyznania się do winy.