Tak brzmią ogłoszone w poniedziałek w Kijowie wstępne wnioski specjalnej komisji śledczej parlamentu Ukrainy, która bada przyczyny tragedii. Doszło do niej pod koniec sierpnia w okolicach miasta Iłowajsk na wschód od Doniecka, gdzie oddziały ukraińskie zostały otoczone przez przeważające siły separatystów i wojska Federacji Rosyjskiej, ponosząc ogromne straty. Ich oficjalny bilans nie jest dotychczas znany, ale - według komisji - zginęło ponad 300 żołnierzy. Prokurator Generalny Ukrainy Witalij Jarema mówił we wrześniu, że w kotle zginęło co najmniej 200 ukraińskich wojskowych. Ministerstwo Obrony Ukrainy podawało, że w bojach wokół Iłowajska zabitych zostało tylko 108 żołnierzy. Media piszą, że ofiar mogło być o wiele więcej. "Ogólna liczba ofiar, rannych, zmarłych w wyniku odniesionych ran i zaginionych we wszystkich epizodach iłowajskiej tragedii wynosi blisko 1000 osób" - oświadczył deputowany Andrij Senczenko, który kieruje pracami komisji parlamentarnej. Z jej wstępnego raportu wynika, że do wydarzeń pod Iłowajskiem doszło w następstwie szeregu zaniedbań: nie wykonywano przepisów ustawy o obronności i nie ogłoszono stanu wojennego, nie powołano jednego centrum dowodzenia obroną państwa, a w wyniku tego "nie wprowadzono w życie strategicznego planu użycia Sił Zbrojnych i innych formacji obronnych () w celu odparcia agresji militarnej przeciwko Ukrainie". Komisja wytknęła, że system zarządzania państwem nie został przystosowany do warunków wojennych, co negatywnie wpłynęło m.in. na finansowanie oddziałów walczących na wschodzie kraju. "Sytuację zaostrzyły błędne decyzje kadrowe, a do tragedii doprowadziły nieodpowiednie (do warunków) działania (ówczesnego) ministra obrony Wałerija Hełeteja i szefa Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy, Wiktora Mużenki" - czytamy. Dowództwu wojsk zarzucono także m.in. brak wiarygodnych danych wywiadowczych w strefie operacji antyterrorystycznej oraz brak koordynacji między resortami, których podkomendni prowadzą tam działania bojowe. Komisja oświadczyła ponadto, że decyzja o opanowaniu Iłowajska zapadła bez należytego rozpoznania sytuacji w tej miejscowości. "() Realizację tego zadania powierzono ochotniczemu batalionowi MSW, który wypełnia funkcje milicyjne i którego uzbrojenie nie odpowiadało wymogom wydanych mu rozkazów" - podkreślono w raporcie. Parlament w Kijowie powołał na początku września komisję śledczą w sprawie wydarzeń koło Iłowajska. Wcześniej ukraiński generał rezerwy i szef Centrum Wymiany Jeńców w Kijowie Wołodymyr Ruban informował, że po walkach pod Iłowajskiem do niewoli u prorosyjskich rebeliantów trafiło aż 680 ukraińskich wojskowych. Z Kijowa Jarosław Junko