Prezydent Benigno Aquino III zwołał nadzwyczajne posiedzenie rządu. O ośmiu ofiarach śmiertelnych, wszystkich w Quezon City w zespole miejskim Manili, powiadomili świadkowie. Powódź zaczęła się w poniedziałek wieczorem. Główne tamy i rzeki w 12-milionowej stołecznej aglomeracji wylały z powodu nieprzerwanych opadów przyniesionych przez monsun. Telewizja pokazała ratowników, na linach wynoszących ludzi, w tym dzieci, z zalanych domów. Do radia i telewizji dzwonią z rozpaczliwymi apelami o pomoc mieszkańcy domów odciętych przez wodę, której poziom wciąż się podnosi. Utknęli w błotnistej wodzie Samochody i nawet duże ciężarówki mają problemy z przejechaniem przez drogi, wiele utknęło w błotnistej wodzie. Setki tysięcy pasażerów musiało spędzić noc w pojazdach. Zamknięta została giełda w Makati, finansowej dzielnicy Manili, a także ambasada USA w starym historycznym centrum. Ulice w obu dzielnicach są zalane. Władze zapewniły, że tegoroczna powódź jest słabsza od tej z 2009 roku, w której zginęły setki mieszkańców Manili i okolic. Ostrzegły jednak, że oczekiwane są dalsze deszcze. Tymczasem do ponad pięćdziesięciu wzrosła liczba ofiar tajfunu Saola, który przeszedł nad krajem w zeszłym tygodniu. Do Filipin miało dotrzeć w tym sezonie łącznie 20 tajfunów i burz. Saola był siódmym z nich.