Osieczko: Za karykatury w Charlie Hebdo płacą chrześcijanie

Dziesięć osób nie żyje, ponad siedemdziesiąt kościołów spalono, zniszczony chrześcijański sierociniec i szkoły - to cena, jaką płacą chrześcijanie w Nigrze za publikacje karykatur Mahometa we Francji.

"Jesteśmy muzułmanami", transparent w czasie manifestacji przeciwko antyislamskim publikacjom w magazynie "Charlie Hebdo", fot. z Sydney, zdj. ilustracyjne
"Jesteśmy muzułmanami", transparent w czasie manifestacji przeciwko antyislamskim publikacjom w magazynie "Charlie Hebdo", fot. z Sydney, zdj. ilustracyjneEastNews/JEREMY PIPERAFP

Niger był dotychczas uznawany za stosunkowo tolerancyjny wobec chrześcijan, stanowiących niewielki odsetek ludności. To wszystko zmieniło się po publikacjach karykatur w "Charlie Hebdo"- mówi Leszek Osieczko, kierownik Open Doors Polska międzynarodowej organizacji monitorującej prześladowania chrześcijan na świecie.

Zwraca uwagę, że w Europie powinniśmy sobie zdawać sprawę, iż muzułmanie inaczej rozumieją wolność niż my. W skutek tego niewinni chrześcijanie w Afryce i na Bliskim Wschodzie - umownie kojarzeni przez muzułmanów z zachodem - wciąż będą płacić najwyższą cenę. - Niger to nie jedyny kraj, gdzie mamy do czynienia z taką reakcją - dodaje Leszek Osieczko.- Ponad 80 procent zamachów terrorystycznych na świecie jest dokonywanych w imię obrony Islamu. Tej tendencji nie powstrzymamy - szef organizacji.Jego zdaniem, przez tysiąc pięćset lat nie udało się uczynić z Islamu religii pokoju i wątpliwe, aby udało się to teraz. Muzułmanie są bardzo podzieleni, nie ma jednego głosu, jest natomiast wiele frakcji - argumentuje.Niger zamieszkuje 15 milionów ludzi. 98 procent z nich to muzułmanie. Nieco ponad 50 tysięcy to wyznawcy Chrystusa z różnych kościołów. 

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?