Juszczenkę próbowano otruć w czasie kampanii prezydenckiej w 2004 roku. - Osiągnęliśmy znaczny postęp w sprawie oczyszczenia organizmu z dioksyn. Jest to (ilość wydalonych dioksyn) około 80 proc. - powiedział szwajcarski lekarz Juszczenki Jean-Hilaire Saurat w wywiadzie nadanym w niedzielę wieczorem przez ukraińską telewizję Inter. Zdaniem szwajcarskiego lekarza, Juszczenko "jest zdolny do długotrwałej pracy", a opiekujący się nim medycy są bardzo zadowoleni z rezultatów swych działań. Nieudana próba otrucia obecnego prezydenta miała miejsce we wrześniu 2004 r., podczas kampanii prezydenckiej. Po kolacji wydanej przez ówczesnego zastępcę szefa Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) Wołodymyra Saciuka Juszczenko źle się poczuł. Austriaccy lekarze orzekli później, że pogorszenie stanu jego zdrowia było spowodowane zatruciem dioksynami, czyli silnie toksycznymi związkami chemicznymi o działaniu rakotwórczym. Ślady ich działania widoczne są na twarzy prezydenta do dziś. Toczące się od ponad dwóch lat śledztwo nie ustaliło, kto stoi za próbą otrucia Juszczenki. Zdaniem ukraińskich mediów, które powołują się na źródła milicyjne, mógł tego dokonać ochroniarz Saciuka. Człowiek ten prawdopodobnie ukrywa się teraz za granicą i jest poszukiwany listem gończym. Prezydent Juszczenko oświadczył w połowie grudnia ubiegłego roku, że są już wystarczające dowody, by zatrzymać osoby, które zatruły go dioksynami. - Ustalono już ostatnie fakty dotyczące tego, kto podawał do stołu i jakie dania" oraz skąd mógł pochodzić pomysł zatrucia posiłku - powiedział. Prokuratura ukraińska ustaliła, że Juszczenko został zatruty dioksynami wyprodukowanymi w laboratorium w Rosji, Stanach Zjednoczonych lub Wielkiej Brytanii.