Raport przygotowano podczas lipcowej wizyty w centrum zatrzymań w niewielkiej wyspie Nauru na Środkowym Pacyfiku. Z dokumentu wynika, że Australia świadomie dopuszcza się szeregu nadużyć wobec uchodźców. Amnesty International i Human Rights Watch informują o około 1200 osobach - kobietach, mężczyznach i dzieciach, które ubiegały się o azyl w Australii. Ich łodzie były zawracane, a ludzie przymusowo przenoszeni do ośrodka na wyspie Nauru. Cała wyspa - oficjalnie Republika Nauru - ma zaledwie 21,3 km kwadratowych i jest najmniejszą republiką na świecie. Jej powierzchnia jest mniejsza niż lotnisko w Melbourne. Tam - według raportu - uchodźcy są "nieludzko traktowani" i cierpią z powodu szeregu zaniedbań. Organizacje zarzucają rządowi australijskiemu, że wymienione nadużycia są celową polityką Australii, która ma nie dopuścić do przybycia uchodźców do tego kraju. Większość ubiegających się o azyl przebywa na wyspie Nauru już trzy lata. Według raportu to służby zatrudnione przez australijski rząd - np. medycy, zaniedbują swoją pracę. W dokumencie czytamy m.in. o dzieciach pozostawianych bez opieki nawet w sytuacji zagrożenia życia. Ponadto uchodźcy często są narażeni na ataki miejscowej ludności i nie są chronieni. Organizacje przygotowały swój raport po wizycie na wspomnianej wyspie i rozmowach m.in. z uchodźcami z Iraku, Iranu, Pakistanu, Somalii, Bangladeszu, Kuwejtu i Afganistanu. Anna Neistat, dyrektor departamentu Badań AI, która pracowała nad wspomnianym dokumentem, mówi wprost o "wygnaniu ludzi" i "ekstremalnie okrutnym działaniu Australii". AI podaje, że australijskie władze są świadome realiów, jakie panują na Nauru, bo były informowane o nadużyciach m.in. przez przedstawicieli Australijskiej Komisji Praw Człowieka, Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców, senacką komisję i niezależnych ekspertów, którzy wskazywali złe praktyki i wzywali do ich zmiany. Źródła: CNN/Amnesty International/Human Rights Watchjt