- Rumuni, Słowacy, powoli wszyscy nas prześcigają - przekonywał w czasie Zgromadzenia Narodowego Komjathi. Krytyka ze strony socjalistycznego parlamentarzysty sprawiła, że Viktor Orban wyraził frustrację zarówno podczas obrad, jak i we wpisie na Facebooku. Viktor Orban wściekły. Poszło o krytykę węgierskiej gospodarki Słowa Imre Komjathiego pokrywają się z doniesieniami, które pojawiają się w niektórych węgierskich mediach. Latem informowano, że płaca minimalna w Rumunii jest wyższa niż na Węgrzech, zarówno w ujęciu brutto jak i netto. To efekt decyzji rządu w Bukareszcie, który postanowił podwyższyć stawkę minimalną brutto o ponad 12 proc. Tezę węgierskiego parlamentarzysty potwierdzają też analizy tamtejszego budapesztańskiego Głównego Urzędu Statystycznego, z których wynika, że na emigrację zarobkową Węgrzy udają się nie tylko do Austrii, ale również do Słowacji i Rumunii. Politico wskazuje też na fakt, że choć gospodarka Węgier od wielu lat góruje nad rumuńską, Bukareszt przyspiesza z nadrabianiem zaległości. Dotyczą one zarówno PKB na mieszkańca jak i siły nabywczej. Co więcej, z danych Eurostatu wynika, że w niektórych wskaźnikach produktu krajowego brutto Rumunia zdołała wyprzedzić swojego zachodniego sąsiada. Narracja Orbana zbieżna z tą, którą krytykował Fidesz Słowa o "przeprowadzce do Rumunii" odbiły się szerokim echem w lokalnych mediach. Jak wskazuje serwis Hvg.hu wypowiedź Orbana bardzo przypomina słowa wypowiedziane przed dwudziestoma laty przez Ferenca Gyurcsany - byłego premiera Węgier. W 2006 r. ówczesny szef rządu stwierdził, że firmy, którym miałoby być lepiej na Słowacji, powinny opuścić kraj. Fidesz krytykował i wykorzystywał tę wypowiedź podczas swojej kampanii wyborczej, która ostatecznie doprowadziła ugrupowanie do władzy. Źródło: Politico/HVG.hu --- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!