"Ta wędrówka ludów, której do tej pory byliśmy świadkami, była tylko rozgrzewką. Prawdziwe zmaganie dopiero przed nami" - oświadczył, wskazując na spodziewany gwałtowny wzrost liczby ludności Afryki. Ostrzegł przy tym, że jeśli do UE zostanie wpuszczonych wielu imigrantów, to wyższy wskaźnik urodzeń wśród muzułmanów będzie oznaczać, że "Europa stanie się nie do poznania". Już teraz w jego przekonaniu na skutek wędrówki ludów terror i przemoc stały się częścią życia w Europie Zachodniej. Oświadczył, że gdyby rząd Węgier czekał na wspólne europejskie rozwiązanie kryzysu migracyjnego, to Węgry znów stałyby się celem imigrantów, którzy bez przeszkód osiedlaliby się na terytorium kraju. Ogrodzenie, które Węgry wzniosły na swojej południowej granicy, jest według niego świadectwem bezradności Brukseli oraz tego, że nie ma międzynarodowego rozwiązania problemu, lecz tylko "piękne, eleganckie europejskie blablabla". Rzeczywiste rozwiązanie tej kwestii istnieje jego zdaniem tylko na szczeblu narodowym. Unię Europejską - jak wskazał - trzeba wzmocnić na poziomie państw członkowskich. "Powróćmy do koncepcji Europy narodów" - zaapelował. Zastrzegł przy tym, że Węgry nie chcą wystąpić z UE, tylko ją naprawić. Według niego to Węgrzy i Polacy najbardziej dziś wierzą w UE. Na Węgrzech trwa kampania przed referendum ws. obowiązkowych kwot przyjmowania uchodźców, które ma się odbyć 2 października. Orban powiedział, że referendum ma mu pomóc w walce o zaostrzenie polityki imigracyjnej w Unii Europejskiej, której w przeciwnym wypadku grozić będzie występowanie kolejnych po Wielkiej Brytanii państw. Jak podkreślił, zdaniem Węgier "każdy imigrant oznacza zagrożenie dla bezpieczeństwa i ryzyko terroryzmu". Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska