"Zgadzam się, że osoby, które wjechały nielegalnie należy zgromadzić i wydalić. Ale nie do innych państw, tylko poza Unię Europejską" - oznajmił Orban w wywiadzie dla portalu Origo, dodając, że w takich nadzorowanych przez UE obozach mogliby oni składać wnioski o azyl. Zastanawiając się, gdzie mogłyby się znaleźć takie obozy, powiedział: "To może być jakaś wyspa albo nadmorski obszar Afryki Północnej, ale bezpieczeństwo i zaopatrzenie powinna (tam) we własnym interesie zagwarantować UE". "Niełatwe z moralnego i humanitarnego punktu widzenia zadanie" Według Orbana można by wykonać to "niełatwe z moralnego i humanitarnego punktu widzenia zadanie", gdyby wśród europejskich rządów zrodziły się jednomyślność i wola w tej sprawie. Zaznaczył przy tym, że należy wzmocnić granice zewnętrzne UE, by zapobiec ponownemu masowemu napływowi imigrantów. "Trzeba wykorzystywać granice, bo one oznaczają ochronę. Niektórzy wyobrażają sobie kulę ziemską bez granic. (...) W najlepszym wypadku jest to dobroduszne i naiwne, w złym - jest to idea ściśle wkalkulowująca negatywne konsekwencje, która skończyłaby się zanikiem podstaw tradycyjnych cywilizacji, form życia, kultur i narodów. Ja natomiast nie chciałbym, by zmienił się cywilizacyjny obraz świata" - powiedział. Referendum ws. uchodźców Dodał, że właśnie dlatego jego rząd organizuje 2 października referendum w sprawie kwot przymusowego osiedlania imigrantów, by Węgrzy mogli się wypowiedzieć, "czy chcą się zmienić pod znakiem takiej utopii, czy też chcą pozostać Węgrami, jak to im się udało przez wieki - kosztem wielu ofiar". W referendum zostanie postawione pytanie: "Czy chce Pan/Pani, by Unia Europejska mogła zarządzić, również bez zgody parlamentu, obowiązkowe osiedlanie na Węgrzech osób innych niż obywatele węgierscy?". Orban zaznaczył, że referendum będzie miało konsekwencje publiczno-prawne. Pytany, czy ma na myśli modyfikację traktatu lizbońskiego UE (jak pisał w środę dziennik "Nepszabadsag"), premier odparł, że najpierw należy określić treść pożądanych zmian, a potem formę. "Węgierskie stanowisko w sprawie modyfikacji traktatu podstawowego (UE) jest zbieżne ze stanowiskiem Grupy Wyszehradzkiej. Najpierw musimy zdecydować, w jaki sposób chcemy zreformować Unię Europejską. Gdy to będziemy wiedzieć, wtedy trzeba będzie zdecydować o formie prawnej. Jeśli w Rzymie, gdzie w marcu zamkniemy debaty dotyczące reformy Unii, okaże się, że należy skorygować traktat podstawowy, to wystąpimy z takim postulatem. Jeśli zaś okaże się, że można rozwiązać problem bez tego, to powiemy, że to niepotrzebne" - oświadczył. Kampania przeciwko uchodźcom Jak poinformował Reuters, przed planowanym referendum ws. uchodźców, węgierski rząd prowadzi kampanię przeciwko imigrantom. W tym celu wydano ulotki, w których pojawiają się zarzuty, że w Londynie, Paryżu i Brukseli są tzw. strefy no-go. We wspomnianych strefach swoje własne prawo mają stanowić imigranci. Wielka Brytania wyraziła oburzenie tą kampanią. Na ulotce zaznaczono rzekome strefy, nad którymi władze państwowe miały utracić kontrolę. Tę sekcję ulotki opatrzono tytułem "Przymusowe osiedlanie stanowi zagrożenie dla naszej kultury i tradycji". "Ta ulotka jest wysoce nieodpowiednia" - oświadczył rzecznik brytyjskiego MSZ. "Nie ma obszarów w Wielkiej Brytanii, w których nie obowiązuje brytyjskie prawo" - dodał.