Ustawę o amnestii parlament przyjął w środę głosami prezydenckiej Partii Regionów i jej sojuszników komunistów. Opozycja, która nie uczestniczyła w głosowaniu, oświadczyła później, że głosowanie odbyło się z naruszeniem procedur oraz pod naciskiem prezydenta i w wyniku szantażu ze strony Janukowycza. Przed głosowaniem szef państwa groził, że jeśli posłowie jego ugrupowania nie poprą ustawy w kształcie zaproponowanym przez przedstawiciela Janukowycza, posła Jurija Mirosznyczenkę, Rada Najwyższa Ukrainy zostanie rozwiązana. Opozycja nazywa podpisany w piątek przez Janukowycza dokument "ustawą o zakładnikach", gdyż przewiduje ona, że amnestia zacznie obowiązywać dopiero wtedy, gdy protestujący opuszczą okupowane przez nich budynki rządowe oraz oczyszczą ulice z namiotów i barykad. Opozycja, która prawdopodobnie przekonała w środę do poparcia swego projektu część deputowanych partii Janukowycza, chciała, by amnestia była bezwarunkowa. "Ustawy dyktatorskie" parlament anulował we wtorek. Ich przyjęcie 16 stycznia doprowadziło do zamieszek podczas protestów antyrządowych w Kijowie. W ich wyniku śmierć poniosło sześć osób. Uchylone ustawy zaostrzały odpowiedzialność karną za udział obywateli w nieusankcjonowanych protestach i upraszczały procedury uchylania immunitetu poselskiego wobec łamiących prawo posłów. Deputowani opozycji odbierali to jako instrument do walki z przeciwnikami politycznymi. Oprócz zaostrzenia kar dla uczestników nielegalnych manifestacji zwiększono 16 stycznia odpowiedzialność za rozpowszechnianie "treści ekstremistycznych" oraz podwyższono kary za rozbijanie namiotów w miejscach protestu. We wtorek parlament anulował też zapisy, dotyczące organizacji pozarządowych. Uchylone obecnie przepisy zobowiązywały organizacje finansowane z zagranicy do dodawania do oficjalnej nazwy dopisku: "organizacja, wypełniająca funkcje agenta obcego państwa". Informacja taka miała widnieć na wszystkich materiałach rozpowszechnianych przez takie organizacje, w tym także w mediach.