Dekret "O sposobach doskonalenia korzystania z narodowego segmentu sieci internet" wejdzie w życie 1 lipca 2010 roku. Jego projekt ukazał się w internecie w grudniu zeszłego roku. Jak zauważa Karta'97, projekt został oceniony jednoznacznie jako inicjatywa zmierzająca do zablokowania opozycyjnych stron internetowych. Według portalu dekret podpisany przez Łukaszenkę praktycznie nie odbiega od projektu. - Póki co, trudno ocenić możliwe następstwa jego przyjęcia, dlatego, że dekret powinni zbadać specjaliści. Być może mogłaby pomóc pełnowartościowa ekspertyza (ze strony) struktur międzynarodowych, na przykład Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie lub Rady Europy - powiedziała Litwina. Według wiceprzewodniczącego BAŻ Andreja Bastuńca najważniejszym punktem dekretu jest wymóg, by dostawcy usług internetowych prowadzili ewidencję i przechowywali informacje o świadczonych usługach internetowych. - To daje możliwość prześledzenia aktywności w sieci, świadczenia usług internetowych, określania użytkowników, którzy regularnie wchodzą na pewne strony - na przykład, opozycyjne - wskazał Bastuniec. Zdaniem "Karty'97" szczególny niepokój budzi punkt 11 dekretu. Mówi on o tym, że "w wypadku ujawnienia poważnych naruszeń prawodawstwa (...)" w ciągu sześciu miesięcy od wydania zalecenia usunięcia tych naruszeń może być wstrzymane "świadczenie usług internetowych osobie prawnej lub indywidualnemu przedsiębiorcy, który dopuścił się naruszeń". Portal wskazuje też na wymóg przekazywania danych osobowych użytkowników usług internetowych oraz informacji o tych usługach na żądanie organów operacyjno-śledczych, prokuratury i organów wstępnego dochodzenia. "Wygląda na to, że białoruski internet jako wysepka względnej wolności myśli i niezależnej informacji może przestać istnieć już w najbliższym czasie" - uważa "Karta'97".