Jednym z powodów opóźnienia mogą być trudności w wyznaczeniu premiera. Prezydent Boris Tadić, który jest również przewodniczącym zwycięskiej w ostatnich wyborach Partii Demokratycznej (DS), nie zdecydował się jeszcze, kogo z trójki swych bliskich współpracowników z kierownictwa partii wyznaczyć na to stanowisko - donoszą belgradzkie media. W kierowniczych gremiach DS największym poparciem cieszy się Bojan Pajtić, jednak prezydent upatrzył sobie prawdopodobnie kogoś innego na stanowisko szefa rządu i obecnie stara się zapewnić tej kandydaturze poparcie. Partia Demokratyczna stanowi rdzeń proeuropejskiej, skupionej wokół prezydenta Tadicia koalicji "O Europejską Serbię", która wygrała przedterminowe wybory parlamentarne z 11 maja, zapewniając sobie 102 miejsca w 250-osobowym serbskim parlamencie. "Domagamy się, by rząd został utworzony jak najszybciej" - oświadczył w czwartek związany z prezydentem dotychczasowy minister gospodarki Mladjan Dinkić, krytykując zwłokę DS i jej najbliżsi sojusznicy musieli wejść w koalicję ze swymi dotychczasowymi wieloletnimi przeciwnikami z Socjalistycznej Partii Serbii (SPS), będącej przez wiele lat bezpośrednim zapleczem dyktatorskich rządów Slobodana Miloszevicia, podczas których Serbowie toczyli wojny ze swymi sąsiadami, a władza prześladowała demokratyczną opozycję na czele z DS. Pierwszym realnym przejawem porozumienia koalicyjnego było wybranie w środę późnym wieczorem socjalistki z SPS Slavicy Djukić-Dejanović na przewodniczącą Zgromadzenia Narodowego. Głosowało za nią 128 posłów, w tym posłowie z DS i jej najbliższych ugrupowań sojuszniczych. Wybór ten świadczy o otwartości demokratów i gotowości do ustępstw wobec socjalistów, bowiem 57-letnia Djukić-Dejanović była bardzo blisko związana z nieżyjącym już Miloszeviciem, który ostatnie lata swego życia spędził w areszcie Trybunału Haskiego do spraw zbrodni w byłej Jugosławii. Była ona osobistą lekarką dyktatora, a w latach dziewięćdziesiątych brała udział - jak pisała prasa - w oszustwach wyborczych dokonywanych przez socjalistów, którzy mieli wówczas pełną kontrolę nad aparatem władzy, policją i wojskiem. Trudny sojusz SD z SPS pozwala jednak demokratom na niedopuszczenie do władzy największego zagrożenia dla demokracji, jaki stanowią skrajni nacjonaliści z Serbskiej Partii Radykalnej (SRS), dysponujący 78 mandatami. Wspólnie z eurosceptyczną, narodowo-konserwatywną Demokratyczną Partią Serbii (DSS) byłego premiera i prezydenta Vojislava Kosztunicy, wywodzącego się zresztą z DS, mają oni łącznie mniej więcej tyle samo mandatów co sojusz "O europejską Serbię".