Kradzione maszyny były wywożone głównie do Afryki i krajów Bliskiego Wschodu, gdzie zapotrzebowanie na ten sprzęt szybko wzrasta i nie istnieje skuteczna kontrola transakcji. W wyniku operacji "Kajak" zdołano odzyskać jedynie maszyny wartości 1,2 miliona euro. Hiszpańska Guardia Civil, tj. żandarmeria (spełnia m.in. funkcję policji drogowej poza miastami), wpadła na trop szajki pod koniec 2011 r. Złodzieje, występujący jako legalne firmy, wynajmowali przez internet lub telefon maszyny od koncesjonowanych dealerów rzekomo do wykonania robót, wpłacając na ich konta niewielkie zaliczki na rzecz kaucji, po czym znikali wraz z wynajętym sprzętem. Maszyny wędrowały najpierw na place robót w pobliżu granic Hiszpanii. Następnie dźwigi budowlane, wieże oświetleniowe, koparki, wielkie walce drogowe czy młoty pneumatyczne, przemalowane i ze zmienionymi numerami, były wysyłane m.in. przez port w Walencji lub przez porty holenderskie do Maroka i innych krajów Afryki i Bliskiego Wschodu. Większość spośród aresztowanych w toku operacji to Hiszpanie, ale są wśród nich także Holendrzy, Niemcy, Marokańczycy i Rumuni.