Według raportu, który przygotowali eksperci ONZ, istnieją niezbite dowody na użycie gazu bojowego sarin 21 sierpnia br. podczas ataku na przedmieściach Damaszku. Jest bardzo prawdopodobne, że broni chemicznej użyto także w czterech innych miejscach, choć brakuje na to bezspornych dowodów. W dwóch innych miejscach domniemanych ataków chemicznych nie znaleziono żadnych dowodów na użycie chemicznych środków bojowych. W 82-stronicowym raporcie nie znalazła się informacja, która ze stron konfliktu w Syrii stosowała broń chemiczną. Reżim w Damaszku i rebelianci wzajemnie się o to oskarżają. Eksperci ONZ nie mają wątpliwości, że cywile, w tym także dzieci, byli celem i ofiarami trzech ataków chemicznych: w sierpniu na przedmieściach Damaszku i w marcu, w miejscowości Khan Al Asal oraz w kwietniu, w Sarakeb. Działającą w Syrii grupą ekspertów ONZ kierował szwedzki profesor Ake Sellstrom. W najgłośniejszym ataku chemicznym, 21 sierpnia na przedmieściach Damaszku, zginęło, według źródeł amerykańskich, ponad 1,4 tysiąca cywilów. Zachód oskarżył o ten atak reżim prezydenta Baszara el-Asada. Władze Syrii zaprzeczyły temu, twierdząc, że była to prowokacja rebeliantów, mająca wywołać amerykańską interwencję zbrojną. Uderzeniu USA zapobiegło amerykańsko-rosyjskie porozumienie w sprawie likwidacji zasobów syryjskiej broni chemicznej. Porozumienie zaakceptowały władze w Damaszku.