- Osoby odpowiedzialne za ten wielki błąd muszą zostać pociągnięte do odpowiedzialności - zaznaczył szef misji ONZ w Afganistanie Jan Kubisz. Powiedział też, że Stanom Zjednoczonym nie wolno zignorować "tej hańby". ONZ "potępia ten czyn" - podkreślił Kubisz. Żołnierze USA w bazie Bagram, ok. 60 km na północny wschód od Kabulu, spalili skonfiskowane więźniom egzemplarze Koranu, ponieważ obawiano się, że za ich pośrednictwem osadzeni przekazują sobie wiadomości. Mimo przeprosin wystosowanych przez prezydenta USA Baracka Obamę, szefa Pentagonu Leona Panettę i dowództwo NATO-wskich sił ISAF incydent wywołał gwałtowne protesty w całym Afganistanie. Zginęło w nich 30 osób, a ok. 200 zostało rannych. W reakcji na spalenie egzemplarzy świętej dla muzułmanów księgi doszło do serii działań odwetowych. W sobotę dwóch amerykańskich doradców wojskowych ISAF zostało zastrzelonych w siedzibie afgańskiego MSW w Kabulu. W kolejnych dniach doszło też do ataków na bazy NATO i ONZ w prowincji Kunduz oraz na lotnisko w prowincji Nangarhar. Zginęło w nich co najmniej 14 osób, a ok. 80 zostało rannych. Na skutek wrogich aktów ONZ wycofała swój personel z miasta Kunduz, a siły ISAF odwołały wszystkich swoich doradców z afgańskich ministerstw.