- Deklaruję tutaj otwarcie i bez dwuznaczności, że niezależnie od stanowiska innych, to był i zawsze będzie cel Islamskiej Republiki Iranu: dla broni nuklearnej i innej broni masowego rażenia nie ma miejsca w irańskiej doktrynie bezpieczeństwa i obrony, zaprzecza to naszym przekonaniom religijnym i etycznym - powiedział Rowhani w Nowym Jorku. W swym przemówieniu Rowhani wyraził gotowość do "natychmiastowego" przystąpienia do rozmów z partnerami, by usunąć wszelkie obawy w sprawie irańskiego programu nuklearnego, zapewnić, że ma on wyłącznie cywilny charakter i "zbudować wzajemne zaufanie i usnąć wzajemne obawy przy pełnej przejrzystości". W reakcji na to wystąpienie premier Izraela Benjamin Netanjahu określił je jako "cyniczne i pełne hipokryzji". Zarzucił Iranowi taktykę polegającą na "prowadzeniu rozmów i graniu za zwłokę po to, by rozwinąć zdolność Iranu do uzyskania broni nuklearnej". - To nie przypadek, że przemówienie (Rowhaniego) nie zawierało ani żadnej praktycznej propozycji wstrzymania irańskiego programu nuklearnego, ani zobowiązania do zrealizowania decyzji Rady Bezpieczeństwa ONZ - oświadczył Netanjahu w komunikacie. Rowhani oświadczył w Nowym Jorku, że irański interes narodowy "dyktuje nam wyeliminowanie jakichkolwiek i wszelkich racjonalnych obaw w sprawie naszego programu nuklearnego". Podkreślił jednak, że warunkiem tych rozmów jest uznanie prawa wszystkich państw do posiadania pokojowego programu nuklearnego. Jak dodał, Iran czeka w tej sprawie "na spójny głos z Waszyngtonu". "Nie szukamy napięć z USA", ale konstruktywnego zaangażowania - podkreślił. Zaznaczył, że uważnie słuchał wtorkowego przemówienia prezydenta USA Baracka Obama w ONZ i ocenił, że są szanse na "przezwyciężenie różnic", pod warunkiem jednak "równego traktowania, wzajemnego poszanowania i uznawania prawa międzynarodowego". - Współmiernie do woli amerykańskiego przywództwa, mając nadzieję, że USA powstrzymają się od ulegania krótkowzrocznym interesom grup nacisku nawołujących do wojen, możemy wspólnie przezwyciężyć nasze różnice - powiedział. Zachód od lat podejrzewa, że Iran potajemnie prowadzi prace nad bronią jądrową, Teheran zaś utrzymuje, że jego program nuklearny ma charakter cywilny. Rada Bezpieczeństwa ONZ ostrzegła Iran aż w sześciu rezolucjach przed kontynuowaniem prac nad programem atomowym; cztery z nich są obwarowane sankcjami. Rowhani, który sprawuje od sierpnia urząd prezydenta, po raz pierwszy zabrał głos na forum ZO ONZ. Zdecydowanie odróżnił się od swego poprzednika, ultrakonserwatywnego i kwestionującego istnienie Holokaustu Mahmuda Ahmadineżada, który szokował w Nowym Jorku słowami o zmieceniu Izraela z powierzchni ziemi Rowhani ani razu nie wymienił słowa "Izrael", a jego przemówienie pełne było apeli o powściągliwość, tolerancję i pokój. Ocenił, że jego wybór na prezydenta w czerwcu br. był "mądrym wyborem nadziei, rozsądku i umiaru". Prezydent Iranu bardzo krytycznie odniósł się do sankcji gospodarczych nałożonych na jego kraj, których ofiarą - jak mówił - padają zwykli ludzie. Odnosząc się do wojny domowej w Syrii, podkreślił, że rozważany atak wojskowy na ten kraj byłby nie tylko "nielegalny" i "nieskuteczny", ale też "doprowadziłby do dalszej eskalacji przemocy i kryzysu w regionie". Z zadowoleniem przyjął przyłączenie się Syrii do międzynarodowej konwencji o zakazie używania broni chemicznej, podkreślając, że "dostęp do tej broni przez ekstremalne grupy terrorystyczne stanowi największe zagrożenie dla regionu".