To pierwszy traktat regulujący międzynarodowy handel bronią konwencjonalną, którego obroty szacuje się na 70 mld dolarów rocznie. Po wejściu w życie będzie pierwszym międzynarodowym dokumentem, który wyznacza standardy międzynarodowego handlu bronią w zgodzie z poszanowaniem praw człowieka, tak by przeciwdziałać zbrodniom wojennym i chronić cywilów. Organizacje praw człowieka, które od lat zabiegały o ten dokument, określały projekt jako najbardziej ambitną próbę powstrzymania nielegalnych dostaw broni, wykorzystywanej w krwawych konfliktach na całym świecie. Szacuje się, że w wyniku użycia broni codziennie ginie w tych konfliktach około 2 tys. ludzi. Polska, jak poinformowało na Twitterze Stałe Przedstawicielstwo RP przy ONZ, była w gronie 154 państw, które poparły traktat. Traktat udało się przyjąć po siedmiu latach wysiłków, mimo fiaska negocjacji w lipcu ubiegłego roku, a także porażki w przyjęciu dokumentu w konsensusie w gronie 193 członków ONZ w ubiegłym czwartek. Tak jak i we wtorek przyjęciu traktatu sprzeciwiły się wówczas te same trzy kraje: Iran, Korea Północna i Syria. Nie godząc się na tę blokadę, około 100 państw zaproponowało, by dokument przyjąć w Zgromadzeniu Ogólnym w ramach rezolucji obejmującej traktat, która otwiera drogę do jego podpisania od czerwca tego roku. To głosowanie nie wymagało już jednomyślności; każdy kraj ma też wolną rękę, czy podpisze traktat. By wejść w życie, traktat musi być ratyfikowany przez 50 państw. Rosja, która po USA jest największym światowym eksporterem broni, wstrzymała się od głosu. Ambasador Witalij Czurkin mówił po głosowaniu, że jego kraj "przeanalizuje uważnie tekst w Moskwie, zanim podejmie decyzję, czy przyłączyć do traktatu". Cytowany przez agencję AFP Czurkin wskazywał na wady dokumentu, w tym na brak specjalnych procedur kontrolnych, zapobiegających dostarczaniu broni rebeliantom (np. w Czeczenii czy Syrii) i "niejasne kryteria oceny ryzyka", jakim mają się kierować kraje przed przystąpieniem do transakcji. Ambasador głosującej przeciw Syrii Baszer Dżaafari wyraził żal, że dokument nie odnosi się bezpośrednio do "podmiotów niepaństwowych", czyli zbrojnej opozycji syryjskiej. Uzgodniony już w ubiegłym tygodniu tekst traktatu przewiduje, że kraje nie będą mogły eksportować broni, jeśli naruszałoby to międzynarodowe embargo. Ponadto każdy kraj przed dokonaniem transakcji ma ocenić, czy istnieje ryzyko, że sprzedawana broń trafi w ręce terrorystów lub przestępców, albo też zostanie użyta do ludobójstwa i innych zbrodni wobec ludności cywilnej oraz do atakowania chronionych obiektów cywilnych, jak szkoły czy szpitale. Handel byłby też zakazany w przypadku dużego prawdopodobieństwa, że dostarczona broń zwiększy przemoc wobec kobiet i dzieci. Dokument zakłada, że kraje przyjmą narodowe regulacje, by kontrolować przepływy broni, a także części do niej. Mają je już państwa wysoko rozwinięte, ale ponad 100 krajów wciąż takich regulacji nie posiada. Traktat obejmuje zarówno broń lekką, jak i ciężką, a więc również czołgi, samoloty, śmigłowce wojskowe, rakiety i okręty wojenne. Ale traktat dotyczy tylko przepływów międzynarodowych, nie dotyka legislacji narodowej i nie nakłada żadnych nowych zobowiązań na krajowy handel bronią i eksporterów. To był warunek Stanów Zjednoczonych, gdzie lobby Krajowego Stowarzyszenia Strzeleckiego (NRA), czyli głównej organizacji producentów, handlarzy i właścicieli broni palnej, wyrażało obawy, że nowy traktat naruszy prawo Amerykanów do swobody posiadania broni wynikające z drugiej poprawki do konstytucji USA. Główna obiekcja NRA dotyczyła też pomysłu powszechnej weryfikacji nabywców broni. Chociaż chodzi o odbiorców za granicą, lobby strzeleckie obawia się, że traktat będzie wstępem do krajowego rejestru broni także w USA, co od dawna zwalcza. Prasa amerykańska pisała, że NRA będzie zapewne lobbować na rzecz odrzucenia ratyfikacji traktatu w Senacie. USA, na które przypada aż 30 procent światowego eksportu broni konwencjonalnej, uzyskały też w negocjacjach zapewnienie, że handel amunicją będzie traktowany osobno, podlegając mniej restrykcyjnym kontrolom. Dokument zawiera też możliwość wyłączenia spod traktatu dwustronnej pomocy wojskowej. USA wycofały się z negocjacji nad traktatem w lipcu 2012 roku. Nieoficjalnie komentowano wówczas, że prezydent USA Barack Obama chciał uniknąć ewentualnych problemów w kampanii wyborczej o reelekcję. Dało to pretekst Rosji i Chinom, żeby także wnioskować o zawieszenie rokowań. Po USA, największymi eksporterami broni konwencjonalnej są Rosja (26 proc. światowego eksportu), Niemcy, Francja i Chiny.