Według biura Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw Praw Człowieka prorządowe siły południowosudańskie ponoszą odpowiedzialność za co najmniej 114 ofiar cywilnych w regionie Yei od lipca 2016 do stycznia 2017. ONZ wskazuje, że ataki cechowały się wyjątkowym stopniem okrucieństwa; odnotowuje napaści na uczestników uroczystości pogrzebowych czy osoby nieletnie. Dochodzenie ONZ dowodzi, że część z masakr nosi znamiona zbrodni wojennych oraz zbrodni przeciwko ludzkości. Ograniczony dostęp do informacji w Sudanie Południowym utrudnia dokumentację ataków. Faktyczna liczba ofiar może przekraczać dane podawane obecnie przez międzynarodowe instytucje. Rzecznik sił zbrojnych Sudanu Południowego Santo Domic Chol w rozmowie z agencją Reutersa nazwał raport bezpodstawnym, zarzucając ONZ próbę dyskredytacji armii rządowej. Oświadczył, że rząd nie ponosi odpowiedzialności za wszystkie siły wojskowe na terenie kraju, a prezydent Salva Kiir jest zaangażowany w karanie żołnierzy oskarżonych o gwałty. Sudan Południowy pogrążony jest w chaosie od grudnia 2013 roku, gdy rozpoczęła się wojna domowa o podłożu etnicznym. Międzynarodowi obserwatorzy regularnie informują o przemocy na masową skalę, a ostatnio również o głodzie oraz wzmożonym ruchu uchodźczym. Szacuje się, że na skutek działań wojennych życie straciły dziesiątki tysięcy osób, a blisko 2 miliony uciekło z kraju.