111 państw głosowało za rezolucją, 19 było przeciwko a 55 wstrzymało się od głosu. Niewiążąca rezolucja m. in. wzywa Radę Bezpieczeństwa do zastosowania sankcji wobec osób odpowiedzialnych za te zbrodnie. Nie wyklucza się, że mogłyby one dotknąć nawet przywódcę Korei Północnej Kim Dzong Una. Rezolucją ma być przedmiotem głosowania na forum Zgromadzenia Ogólnego w ciągu najbliższych tygodni. Uchwalono ją przy sprzeciwie delegatów Chin i Rosji w komitecie. Państwa te mają prawo weta w Radzie Bezpieczeństwa, więc rezolucja ta jest w istocie skazana na odrzucenie. Inspiracją dla rezolucji był opublikowany wcześniej w br. raport ONZ, w którym stwierdzono, że sytuacja w dziedzinie praw człowieka w Korei Północnej jest tak zła, iż nie można jej porównać z innymi przypadkami naruszeń "pod względem czasu trwania, intensywności i horroru". W raporcie opartym na zeznaniach osób, którym udało się zbiec z Korei Północnej, mówi się o "niewyobrażalnych okrucieństwach" wobec domniemanych, lub rzeczywistych, przeciwników politycznych. Władze Korei Północnej prowadziły zaciekłą kampanię, jeszcze przed głosowaniem w komitecie, usiłując zablokować tę inicjatywę. Przedstawiciel Pjongjangu w ONZ Choe Myong Nam zagroził nawet wznowieniem prób z bronią nuklearną oraz "innymi trudnymi do przewidzenia i poważnymi konsekwencjami" w przypadku uchwalenia rezolucji. Choe oskarżył też Unię Europejską i Japonię, które były sponsorami rezolucji, o "służalstwo i serwilizm" wobec Stanów Zjednoczonych.