Minister sprawiedliwości w rządzie Ouattary, Jeannot Ahousou-Kouadio, zarzucił stacjonującym w Duekoue żołnierzom ONZ, że zostawili mieszkańców miasta na łasce sił Gbagbo, opuszczając je "przed wyzwoleniem przez siły republikańskie (Ouattary)". ONZ odparła, że większość jej żołnierzy broniło w tym czasie katolickiej misji, w której ok. 15 tys. osób szukało schronienia. Z oświadczenia wydanego po rozmowie sekretarza generalnego Ban Ki Muna z Ouattarą wynika, że Ouattara powiedział, iż wszczął śledztwo i chciałby międzynarodowego dochodzenia w tej sprawie. Zarówno ONZ jak i rząd Ouattary oskarżają siły Laurenta Gbagbo o zabicie około 100 mieszkańców Duekoue, zanim żołnierze wycofali się przed ofensywą sił rywala. Z kolei według ONZ tradycyjny myśliwi, walczący dla Ouattary, popełnili ponad 330 "pozasądowych egzekucji". Według pracowników organizacji pomocowych, ocaleli z masakry obarczali winą siły Ouattary. Po wkroczeniu do Duekoue skierowali się prosto do dzielnicy Carrefour, kontrolowanej przez bojówki Gbagbo; "odbyły się masowe zabójstwa, (...) spalili dzielnicę" - powiedział jeden z nich. Zdaniem organizacji humanitarnych obie strony konfliktu dopuszczają się okrucieństw, które można zakwalifikować jako zbrodnie wojenne oraz zbrodnie przeciwko ludzkości. Oskarżenia tej wagi pod adresem Ouattary nie mogły przyjść w gorszym momencie - zauważa agencja AP. W niedzielę wierne mu siły przygotowywały się do ostatecznego przejęcia kontroli nad Abidżanem, największym miastem WKS, stolicą gospodarczą i zarazem ośrodkiem władzy. Wbrew naciskom społeczności międzynarodowej, która poparła Ouattarę, Gbagbo twierdzi, że to on jest prawowitym prezydentem kraju, i nie chce opuścić urzędu prezydenckiego. Według rezultatów listopadowych wyborów uznanych przez ONZ, Ouattara zwyciężył, uzyskując 54 proc. głosów.