- Wszystko inne jest rodzajem naruszania prawa międzynarodowego - ocenił serbski premier po rozmowach z szefem unijnej dyplomacji Javierem Solaną i przewodniczącym Parlamentu Europejskiego Hansem- Gertem Poetteringiem. Kosztunica wezwał Unię Europejską i całą wspólnotę międzynarodową, by wyraźnie dała do zrozumienia domagającym się niepodległości mieszkańcom Kosowa, że jednostronna proklamacja będzie "zagrożeniem dla pokoju i stabilizacji" na Bałkanach. Kraje UE nie opowiedziały się jeszcze, co uczynią w przypadku jednostronnego ogłoszenia niepodległości przez Kosowo. 10 grudnia mediacyjna trojka - przedstawiciele UE, USA i Rosji - mają złożyć raport z dyskusji o statusie Kosowa sekretarzowi generalnemu ONZ Ban Ki Munowi. Raport ma być podstawą do podjęcia dalszych decyzji dotyczących prowincji. Stany Zjednoczone już zadeklarowały, że są gotowe zaakceptować każde wynegocjowane rozwiązanie kwestii statusu Kosowa z zastrzeżeniem, że negocjacje między Serbami a kosowskimi Albańczykami nie mogą trwać bez końca. Amerykanie zasugerowali możliwość uznania państwowości prowincji. Oświadczenie ambasady USA w Belgradzie mówiące o tym, że "status Kosowa musi zostać wyjaśniony niezwłocznie po 10 grudnia" padło w odpowiedzi na krytykę premiera Kosztunicy pod adresem Waszyngtonu. Kosztunica zarzucił w sobotę Amerykanom, że stosują "politykę siły" zapowiadając, że uznają "kosowską deklarację niepodległości". USA wcześniej sugerowały uznanie niepodległości Kosowa, jeśli do końca tego roku Serbowie i kosowscy Albańczycy nie znajdą kompromisu. Serbowie i kosowscy Albańczycy spotkają się 28 września w Nowym Jorku na pierwszych bezpośrednich rozmowach w sprawie przyszłości Kosowa - prowincji należącej do Serbii, lecz zamieszkanej w 90 procentach przez ludność albańską. Kraje zachodnie chcą nadania Kosowu "nadzorowanej niepodległości", czemu zdecydowanie sprzeciwia się Serbia i mające prawo weta w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, Rosja i Chiny.