Przemawiając na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ, Brahimi wyraził pogląd, że prezydent Syrii Baszar el-Asad jeszcze utrzymuje się przy władzy, ale "jego władza jest pozbawiona legitymizacji" a kraj "rozpada się na oczach wszystkich". - Tylko społeczność międzynarodowa może pomóc, a przede wszystkim Rada Bezpieczeństwa - dodał. Według źródeł dyplomatycznych, Brahimi przyznał, że jego wysiłki na rzecz pokojowego rozwiązania trwającego od 22 miesięcy konfliktu, który spowodował już ponad 60 tys. ofiar śmiertelnych, nie przyniosły rezultatów. Zaapelował do członków Rady o przełamanie obecnego impasu i podjęcie pilnych działań zmierzających do zakończenia wojny domowej. Zdaniem Brahimiego, punktem wyjścia do działań Rady Bezpieczeństwa może być plan politycznej transformacji w Syrii uzgodniony w ub. roku w Genewie przez wielkie mocarstwa i państwa bliskowschodnie. Podkreślił, że zgodnie z tym planem, Asad nie powinien "uczestniczyć w tej transformacji". Zdaniem Reutera, nie jest jednak pewne czy Rosja, której stanowisko jest w tej kwestii kluczowe, zgodzi się na poparcie konkretnych działań ONZ zmierzających do położenia kresu rozlewowi krwi. Impas w Radzie Bezpieczeństwa w kwestii Syrii utrzymuje się od roku 2011 bowiem Rosja i Chiny konsekwentnie odmawiają poparcia dla sankcji wobec reżimu Asada. Moskwa, podobnie jak Asad, oskarża USA, Francję, Arabię Saudyjską, Katar i Turcję o wspieranie rebeliantów walczących z reżimem.