- Chaotyczne bombardowanie zamieszkanych obszarów, po uprzednim ostrzeżeniu czy bez niego, jest wbrew międzynarodowemu prawu humanitarnemu - podkreślił koordynator humanitarny ONZ ds. Jemenu Johannes Van Der Klaauw w wydanym oświadczeniu. Wielu cywilów zginęło, a tysiące zostały zmuszone do porzucenia swoich domów po tym, jak koalicja - dowodzona przez Arabię Saudyjską oraz popierana przez USA, Wielką Brytanię i Francję - ogłosiła ofensywę na terenie całej prowincji Sada. - Wielu cywilów jest uwięzionych w Sadzie, bo nie ma paliwa, by wyjechać z miasta; to oznacza, że uczynienie celu z całej prowincji narazi na śmierć niezliczonych cywilów - powiedział Van Der Klaauw. Koordynator z ramienia ONZ przypomniał, że zgodnie z prawem międzynarodowym wszystkie strony konfliktu zbrojnego muszą unikać działania na szkodę ludności cywilnej, a wojskowego personelu i uzbrojenia nie wolno rozmieszczać na gęsto zaludnionych obszarach. - Przede wszystkim z takich terenów nie wolno przypuszczać ataków - dodał. W osobnym komunikacie Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej (OCHA) podało, że bomby sił lotniczych arabskiej koalicji spadły na kilka dzielnic Sady, w tym na kompleks budynków rządowych i targ. W sobotę naloty, ciężkie starcia i ostrzał moździerzowy miały miejsce także w pozostałych ośmiu dzielnicach, a ataki lotnicze były kontynuowane w prowincjach Amran i Hadżdżah. Prowincja stała się bastionem szyickich rebeliantów Huti. Koalicja w piątek ogłosiła ją celem wojskowym i wezwała ludność do jej opuszczenia przed zmierzchem; uczyniło tak kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Media mówiły o ciężkiej sytuacji humanitarnej i problemach ze znalezieniem środka transportu. W środę rząd Jemenu zaapelował do społeczności międzynarodowej o lądową interwencję zbrojną, aby "ocalić kraj". Według danych ONZ z wtorku od czasu rozpoczęcia nalotów w Jemenie przed kilkoma miesiącami w kraju zginęło co najmniej 646 cywilów, w tym 131 dzieci, a ok. 1,4 tys. zostało rannych.